piątek, 4 października 2013

Zwiedzimy razem wszechświat..?


IMIĘ
 Atena. Tak została przez Mufina ochrzczona i jak najbardziej jej to odpowiada. 

NAZWISKO
Nieznane. Zarówno jej jak i wszystkim w koło.

WIEK
W ludzkiej postaci wygląda na 20/22 lata

RASA
Kotołak

Jej życie zaczęło się tamtego właśnie wieczoru. Wcześniej nie było niczego. Nawet jeśli było jednak - ona tego już nie pamiętała. Mężczyzna o imieniu Cyryl uratował ją, przygarnął i opiekował się jak gdyby naprawdę była tylko kotem. Jego ulubionym zwierzakiem, pupilką.



Szczerze powiedziawszy nawet podobał jej się taki tryb życia. Na początku była zamotana. Potrzebowała rozmowy, acz była zbyt osłabiona, by choćby zorientować się kim jest, w jaki sposób dochodzi do tego, że raz jest kotem, raz człowiekiem. Jako kotka nie potrafiła i nie potrafi mówić, a nie była w stanie zmienić się w ludzką postać.

Jako człowiek - białowłosa, filigranowa istota o błękitnych i głębokich jak morska toń tęczówkach. W postaci kota natomiast - sierść posiada śnieżnaą, oczy przybierają barwę dwukolorową. 



20 komentarzy:

  1. [Aw, aw ,aw~ Zapraszam. Coś się chyba wymyśli po drodze. Chociażby wróci Cyryl późną nocą C:]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Chociaż w sumie, najpierw wie że jest kotem. A to kiedy dowie się iż jest inaczej zależy od Ciebie :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Się robi~]

    Miał dzisiaj ciężki dzień. W sumie prawie dzień jak co dzień, z tą różnicą iż kolejna koszula nadawała się chyba tylko do spalenia. Od kluczył mieszkanie i wszedł do środka, głośno wzdychając.
    - Atena, wróciłem!
    Uśmiechnął się delikatnie. Sam widok kotki poprawiał mu humor. Zakluczył mieszkanie od środka, wyciągnął klucze i odłożył je na framudze drzwi. Od, tak w razie czego. Wchodząc do dosyć obszernego salonu ściągnął koszulę. Przyglądając się koszuli i śladom krwi, zawołał.
    - Atena! Kici, kici! Gdzie jesteś?
    Rozejrzał się i zmarszczył brwi. Poszedł do łazienki, wrzucając koszulę do worka z napisem "do śmieci". Szkoda mu jej było, tym bardziej że to jego ulubiona koszula. Westchnął cicho, wkraczając ponownie do salonu. Uklęknął i nachylił się sprawdzając pod kanapą. Nie ma jej. Automatycznie się zdenerwował i wyprostował gwałtownie. Nerwowo zaczął przemierzać mieszkanie. Zajrzał do kuchni szukając kotki, nieustannie ją wołając. Czuł jakiś dziwny niepokój, gdy tylko pomyślał iż mogła by uciec lub w jakiś inny sposób zniknąć z jego życia. Przyzwyczaił się chyba aż za nadto do jej obecności. Nie ma jej. Ruszył po telefon, aby zadzwonić po sój gang, aby znowu jej poszukali.
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinien się powoli przyzwyczaić. Przecież to zwierzę, czyż nie tak? Stał i czekał w otwartych drzwiach na telefon, albo na Nią samą. Spojrzał na zegarek. Zbliżała się pora kolacji a jej nadal nie było. Gdy tylko usłyszał dźwięk dzwonka, zakluczył mieszkanie i dopiero schodząc po schodach odebrał telefon. Dziesięć minut. Tyle zajął mu dojazd. Oczywiście że sam dojechał, aby osobiście ją odebrać. Nie pozwoliłby nikomu innemu ją nosić. Sam nie wiedział dlaczego czuje takie głupie przywiązanie do takiego zwykłego kota. Z piskiem opon dojechał na miejsce. łatwo było dojrzeć czterech jego ludzi i białą kotkę która siedziała na... parapecie wystawy? Podbiegł i niezwykle delikatnie ją podniósł z cichym westchnieniem.
    - Ateno... nie strasz mnie więcej...
    Za każdym razem jej to mówił. Po prostu się o Nią martwił. Skinął tylko głową aby jeden z grupy, odwiózł go do mieszkania. Spojrzał na sukienkę, w którą tak bardzo wpatrywała się kotka. Nic ciekawego w niej nie widział. Spojrzał na kotkę wchodząc już do samochodu. Gdy już jechali, delikatnie z czułością ją głaskał. Spytał cicho.
    - Co Ci jest? Wiesz jak się martwiłem?
    Ale i tak uśmiechnął się ciepło, widząc iż nic jej nie jest. Pomasował swoje skronie. Co jest z Nim nie tak? Aż tak martwić się o kota?
    Gdy przyjechali do mieszkania, westchnął głośno odkluczając je i delikatnie opuszczając kotkę na podłogę. Uśmiechnął się do niej ciepło i ponownie zakluczył drzwi. Dla niego strasznie zalatany dzień. Ściągnął buty i ruszył do kuchni, mówiąc do kotki.
    - Więc co dzisiaj zjesz? Tuńczyk czy kurczak? Kucharz stwierdził że kurczak jest lepszy. A więc?
    Spojrzał na Nią z ciepłym uśmiechem. Coś w niej takiego było, że od razu miał ochotę się śmiać, chociażby nie wiadomo jak ciężki miał dzień. Z przyzwyczajenia nigdzie nie miał drzwi. No, chyba żeby nie liczyć łazienki. Uśmiechnął się szerzej, wyjmując kurczaka, jednocześnie nucąc wesoło pod nosem. Pilotem włączył radio, znowu jakiś energiczny kawałek. Delikatnie podgrzewając jej kurczaka, jednocześnie tańczył odrobinę (co nazywał kręcenie biodrami).
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach gdyby wiedział iż chodzi o sukienkę. W sumie była kotem, więc mu to nawet przez myśl nie przeszło. Nie był na Nią zły. Cieszył się iż znalazła się i była cała jak i zdrowa. Zaśmiał się cicho gdy przybiegła i ocierała się o jego nogi. Podniósł ją na ręce, niezwykle delikatnie, jak za każdym razem. Głaskał ją, powoli tańcząc i od czasu do czasu mieszając jej jedzenie.
    Gdy się nagrzało przełożył je do porcelanowej miseczki, a ją oczywiście na podłogę razem z kotką.
    - Bon, apetit, moja droga~
    Pogłaskał ją od samej głowy do czubka ogona, jednocześnie kucając obok niej. Przecież zawsze jej opowiadał jak mu minął dzień, czyż nie tak.
    - Wiesz co? Czasami mam dosyć tej roboty. Ale jednak wszyscy, codziennie, cała moja grupa, przypomina mi po co w tym siedzę. Są moją rodziną wiesz? – usiadł po turecku na podłodze, nie przestając jej głaskać – Ale nie mogę mieć nikogo bliższego. Kogoś, do kogo mogę przytulić się w nocy. Kto by pocieszał mnie po przyjściu z pracy.
    Uśmiechnął się ciepło i wyszeptał, wstając.
    - Przynajmniej mam Ciebie, nieprawdaż Ateno?
    Podszedł do lodówki i wyjął z niej butelkę burbonu. Ruszył na kanapę, ściszając po drodze muzykę. Opadł na kanapę otwierając butelkę i rozsiadając się wygodniej pociągnął spory łyk. Chyba czekała go kolejna noc na kanapie. Jakoś za specjalnie się tym nie przejmował.
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieć kogoś bliskiego, to by było dla niego naprawdę wspaniałe. Ale wiedział iż przez jego pracę, nie może mieć takiej osoby, co powoli zaczynało go wyniszczać. Cieszył się iż ma tą ostoję w postaci Ateny, która potrafiła wręcz zamruczeć mu do snu. Może i wolał b y aby mu odpowiedziała, aby mógł usłyszeć co Ona o tym myśli, ale przecież to tylko kot, czyż nie tak? Noc minęła mu… w miarę szybko.
    Następny dzień był taki sam jak inne. No, może dzisiaj było trochę nudniej i nawet luźniej. Więc gdy wracał do domu, coś go podkusiło aby zajrzeć pod ten sam sklep, pod którym ostatnio siedziała kotka. Gdy kazał zatrzymać się szoferowi, już ją widział. Westchnął cicho i wyszedł z samochodu podchodząc do niej i kucając, próbując dojrzeć coś w co Ona się wpatruje. Na pewno wpatrywała się w sukienkę. Przeczesał swoje długie włosy po czym wziął ja znowu delikatnie na ręce z cichym „no chodź kochanie”. Po czym wszedł z nią do sklepu. Ekspedientka patrzyła na niego trochę dziwnie, gdy poprosił sukienkę z wystawy i o to aby ładnie ją zapakować. Wyszedł ze sklepu z ciepłym uśmiechem, czując iż kotka ją chciała. Co prawda szofer dziwnie na niego patrzył, ale miał takie swoje śmieszne przeczucie.
    Będąc już w domu rozpakował sukienkę i rozłożył ją na swoim łóżku w sypialni. Spojrzał na kotkę i wymamrotał.
    - I co ty z Nią zrobisz… co ty znowu kombinujesz?
    Nachylił się aby ją pogłaskać i poszedł do kuchni. Ktoś przecież musiał podgrzać jej jedzenie i sobie. Uśmiechnął się ciepło, mając świadomość dobrego uczynku. Włączył muzykę stwierdzając iż jednak chyba zaczyna szaleć. Krzyknął.
    - Atena, tuńczyk czy kurczak?~ Może tym razem tuńczyk? Nie, kurczak.
    Zaczął podgrzewać jej kurczaka w sosie. Nie zawsze byłą taka kochana. Raz nawet podrapała mu całe firanki jak i fotel. Ba! Ile razy już go samego podrapała! Ale wtedy coraz bardziej zaczęła się do niego przekonywać. Cieszył się iż posiada tą istotkę dla której może być całym światem. I która Take jest dla niego wszystkim. Cicho nucąc i lekko tańcząc, zajmował się teraz obiadem. Zaczął dalej opowiadać.
    - Dzisiaj było nawet luźno. A powiedziałbym iż wręcz wesoło. Kolba, wiesz ten lizus, strasznie dzisiaj chodził podekscytowany. Nie wiemy o co chodzi, więc będzie trzeba mieć na niego oko. Ponoć dowiedział się czegoś ważnego. Myślisz że On potrafiłby trzymać gębę na kłódkę?
    Zaśmiał się ciepło i pokiwał powoli przecząco głową.
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozczulało ją jej zachowanie. Gdy ją głaskał, to wręcz koiło jego zszargane nerwy, właśnie tym bardziej po takim dniu. Podparł głowę o wolną rękę. Westchnął cicho, przyglądając się białej kotce z delikatnym uśmiechem. Kontynuował cicho.
    - Nie wiem co robić. Jestem szefem, powinienem podjąć jakąś decyzję. Możemy go zabić… ale to jest przecież Kolba… Kolba…
    Westchnął głośno przejeżdżając po twarzy obiema dłońmi z głośnym westchnieniem. Wstał delikatnie gładząc czubek jej ogona. Wyszeptał „nie mogę Cię zostawić…” idąc w kierunku łazienki. Potrzebny był mu prysznic. Długi. Z alkoholem. Poszedł do sypialni by pozbyć się koszuli i jeansów. Przełożył ręcznik przez ramię i wrócił do kuchni, kierując się do lodówki. Wyjął z niej nową butelkę burbonu. Uśmiechnął się do kotki i puścił jej oczko.
    - Baw się dobrze, Ateno. Wrócę za dwie godziny…
    Odwracając się od niej otworzył butelkę zębami, wypluwając gdzieś zamknięcie tejże butelki, w salon. Wszedł do łazienki, przymykając drzwi. Szybko pozbył się bokserek, wszedł pod prysznic i odkręcił na w miarę gorącą wodę, więc para wodna zaczęła szczelnie otulać całe pomieszczenie. Siedział pod prysznicem, opierając się o ścianę i łykając Burbona. Zamknął oczy czekając chyba na cud, albo jakieś inne draństwo które na niego spłynie. Miał też dziwne uczucie iż nie może zawieść nie tylko siebie ale i Ateny. Upił kolejny łyk burbonu, opróżniając go prawie do połowy. Prychnął. Przecież jest kotem, nieprawdaż? Więc dlaczego czuł takie dziwne cholerne przywiązanie. Tak jakby była człowiekiem… westchnął głośno „merde..”. Może miał rację i powoli zaczynał wariować? Ponowny łyk alkoholu. Musiał uśpić głupi ośrodek współczulny i wydać rozkaz. Zabić czy nie? Jeśli się narazi… nie mógł pomyśleć iż ktokolwiek zajmuje się Ateną. Nie mógłby na to pozwolić.
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Ha, dobry. A jeśli jest kotożercą? Co wtedy? ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  9. [Tak też można, ale jak się uczepi to nie ma zmiłuj. No, chyba, ze mu się znudzi co jest już bardziej prawdopodobne.]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Hm.. Nawet, nawet. Okej. Ale Ty zaczynasz. No, i ta stacja Szczura znajduje się gdzieś dalej, a w nocy z reguły albo jest na mieście, albo siedzi na stacji i się nie rusza, nic nie robiąc. Więc by musiała trochę pobiegać. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Mam dziadowską składnię. No, no. No. Bo co go interesuje szczekający, popierniczający za czymś pies jeśli nie może na tym zarobić? No właśnie. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Nii, ten pomysł mi się podoba. Mógłby zarobić. Bo taki biały kotek pewnie nieczęsto się zdarza, zwłaszcza tai zadbany czy coś. Wystawy albo poszukiwania właściciela. On stara się zarobić na wszystkim. XD' A poza tym, Ralph nie jest gburem. Chyba. Ale raczej nie. Jak mu coś odbije to nawet zbłąkanego kota uratuje i się zajmie nim.]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze obliczył. Minęły dwie godziny, a On wypił już nawet zapasową ćwiartkę schowaną między ręcznikami. Dwie godziny zadręczania się śmiercią, z każdego człowieka zrobiło by miazgę. Ale Cyryl, to Cyryl, nieprawdaż? Przynajmniej ułożył w głowie wszelakie za i przeciw, a nawet plan awaryjny. Już wiedział co musi zrobić, co sprawdzić, ewentualnie gdzie się pochowa starego wyjadacza. Zakręcił wodę z głośnym westchnięciem. Wypił trochę dużo, więc miał nieziemską ochotę położyć się spać. Założył na siebie czyste bokserki, nawet się nie wycierając i wyszedł z łazienki, przymykając delikatnie oczy. Ogarnął rozchwianym wzrokiem kuchnię i salon, nie dostrzegając białej plamki, ruszył do swojej sypialni. Miał już przekrwione oczy i lekko napuchnięte, zapewne od łez. Chociaż w teorii, twierdził iż nie zna tego pojęcia.
    Gdy wszedł do sypialni ujrzał chyba ducha. Wpatrywał się w Nią na lekkim wdechu, wstrzymując wręcz powietrze. Aż tak bardzo był pijany? Delikatnie uchylił usta, jakby chcąc zadać pytanie, którego jakimś cudem nie mogło opuścić jego umysłu. Poczuł jednak dziwne uczucie, iż ja zna. Iż nie jest mordercą który chce go pozbawić życia, iż nie jest to omam który za chwilę zniknie. Z łzami w kącikach oczu podszedł do niej trochę nie poradnie, jak Ona do lustra, po czym przytulił się do niej. Dopiero teraz wypuścił powietrze i pozwolił łzą ulecieć powoli po policzkach. Wyszeptał cicho z żalem w sumie chyba do samego siebie.
    - Ten alkohol mnie kiedyś wykończy… Albo samotność.. Albo jedno i drugie..
    Puścił ją delikatnie, nadal będąc przekonanym iż znowu mu się za dużo wydaje. Pocałował ją w czoło i automatycznie powiedział, idąc do łóżka.
    - Dobranoc Ateno.
    Lgnął na łóżku, zwijając się w kłębek, aby ukoić skołotany umysł. Nie zamknął oczu, tylko wpatrywał się tępo przed siebie. Zawsze trudno mu się zasypiało samemu. Gdy była przy Nim Atena, szło mu to jakoś lepiej. Ale teraz nawet nie wiedział gdzie jest. Może znowu poleciała zwiedzać miasto? Powoli do niego dotarło iż nie ma sukienki na łóżku. Podarła ją i gdzieś uprowadziła? Była dla niej, więc mogła z Nią zrobić co tylko chciała. Można rzec iż spróbował przytulić się do kołdry.
    Mufin

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Huh, jak miło C: Jakiś pomysł może masz? Mnie myślenie idzie nieco opornie, ale mogę spróbować coś wykoncypować... ]

    Nicolau

    OdpowiedzUsuń
  15. Pół dnia spędzonego na mieście przy wysłuchiwaniu ludzi i ich narzekań, pretensji, głupich cen. Co oni sobie myślą, że sprzeda im za marne grosze kałacha? Jeszcze czego. Może i łatwo było go zdobyć, ale ceny były wysokie, bo zapotrzebowanie rosło. Z tego co mu było wiadome to on oferował najniższą spośród największych cen. Także wiedział, że to do niego ludzie przyjdą. Przewidywalne. A na tych słabszych potrafił wymusić cenędwukrotnie wyższą. Nie każdy chciał mieć do czynienia z wielkim szczurem. Mówiącym, dwunożnym. Chcieli jak najszybciej się od niego oddalić. I co? I napełniali tym samym kieszenie przemytnika. Idealnie. Negocjacje ponad wszystko. I odwrócenie uwagi klienta. W tym czasie małpka potrafiła go okraść z cennych rzeczy, a ten nawet nie będzie wiedział kiedy to się stało.
    Szczur aktualnie leżał na wielkiej kanapie ustawionej pod jedną z kolumn. Urządził się, nie ma co. Miał to wszystko niezbędne do życia, komfort i spokój. No i najważniejsze, nie było tu ludzi. No i nie musiał płacić za wynajmowanie lokalu. Bo kto się przejmuje podziemiem? Dopóki nie ma katastrofy, a wszystko jeździ jak trzeba nikt tu prawie nie zejdzie. Małpka siedziała na oparciu kanapy, przyglądając się złotemu zegarkowi. Obracała go w palcach, podgryzała. Błyszczał. Ha, a i wart co nieco był. Szczur siedział tuż obok głowy swojego większego pobratymca. Czyścił futerko, błyskając oczami w słabym świetle, stojącej niedaleko lampki. Trzeba było załatwić paliwo do generatora.
    Spodziewał się raczej całej grupy bandziorów z psami, goniących kogoś.Mafia też tak mogła zrobić. Na jedno wychodzi. A tu co? Jajco, pies. Ujadający. No kurwa, serio? Spierdalać przed psem? Zakłócać spokój? Niewiarygodne. Toć to tylko cztery łapy ma. I jest mniejsze. No ale nic, jak jest się mendą społeczną to i z psem się nie poradzi. Podniósł się leniwie z obitego ciemnym materiałem mebla i w kilku krokach podszedł do dziewczyny. Małpka skrzecząc rzuciła się na psa, na którego łbie już siedziała. Zacisnęła ząbki na jego uchu, pociągnęła go za drugie. Ralph złapał mieszańca za kark i odrzucił w tym kierunku z którego przylazł, stając między nim a dziewczyną. Kobieta mogła poczuć łuskowaty, wydający się łysy ogon na swoich nogach. Szczur zasyczał wściekle, ukazując dłuższe zęby. Pies który jeszcze dostał od małpki, postanowił jednak się wycofać. W końcu dostrzegł to, że nie da rady wygrać. I uratował się ucieczką. Marsi wdrapała się na ramię swojego właściciela, łapkami przytrzymując się jego poplamionej bokserki. Owinęła ogonem jego szyję i palcami przebiegła po jego policzku. Zaraz spojrzała na obcą i rozchyliła mordkę we wściekłym syku.
    Ralphie podrapał małpkę po łebku, uspokajająco pomrukując. Często działało. Odwrócił się do dziewczyny, przebiegł po jej ciele wzrokiem i uniósł kąciki warg w uśmiechu. Odsunął się jeszcze na kilka kroków. Włożył dłoń do kieszeni krótkich bojówek, nonszalancko opierając ciężar ciała na jednej nodze. Ogon przesunął po ziemi, co spowodowało wydanie niezbyt przyjemnego, obrzydliwego dla zwykłego człowieka dźwięku. Szczur zawsze pozostanie szczurem, czy to dwunożny, czy cztero. Przechylił głowę nieznacznie na bok, wpatrując się teraz w oczy dziewczyny. Kotołak. Niezbyt przyjemna rzecz. Tak jak wszystkie inne. Ale no cóż, czasami trzeba pomóc. Rozejrzał się i cmoknął na małpkę, która zeskoczyła z jego ramienia i zaraz wróciła, ciągnąc za sobą kawałek materiału. Szczur pochylił się i podniósł go, wyciągając dłoń ku Atenie. Ot, wielka jakaś koszulka, powinna być dobra. W miarę.
    - Ubierz się. Wiesz, że takie wparowanie do czyjegoś domu jest niegrzeczne? I co ja teraz z Tobą zrobię? Mógłbym wiele. Ale zaproszę Cię. Rozgość się, byle nie za bardzo i za jakiś czas stąd znikasz. A poza tym, Szczur jestem, niemiło mi.
    Po tych niezbyt miłych słowach wrócił na swoją kanapę. Jeszcze tylko ze stolika, stojącego po drodze zabrał jabłko, które zaczął jeść. Przyglądał się cały czas dziewczynie. Czasami dziękował za tą swoją obojętność na jakiekolwiek ciało. He, przynajmniej nie spotykał się wtedy z przykrymi sytuacjami.

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Oj tam aspołeczny, po prostu trudny w obyciu. A ratowanie kota to rzecz wielce prawdopodobna, zważywszy na to, jak Nicolau urozmaica sobie dietę. Więc uwaga, wącę. ]

    Nico siedział na schodkach prowadzących do oficyny i raz po raz, z pewną nerwowością, zaciągał się papierosem. Nie, żeby było to spowodowane emocjami - po prostu już tak miał. Łapczywie wciągał dym, wypuszczał go z lekkim świstem. I znowu. Zachowywał się jak człowiek z nerwicą. Całkiem możliwe, że miał takową. Albo jakieś zaburzenia kompulsywne. To miasto dziwaczne rzeczy wyprawiało z człowiekiem, nakazywało nawet we własnym mieszkaniu sprawdzać każdy kąt przed pójściem spać... Ale też Tennebris bywało znośne - ot, choćby w dzień taki jak ten - ostre, ale niedające ciepła słońce, zadziwiająco rześkie powietrze. Normalne odgłosy życia - z otwartego okna słychać trzeszczący telewizor, jakaś kobieta rozwiesza pranie, dzieciaki latają w tę i nazad, nagle skupiają się w jednym z kątków podwórka, otaczają coś...
    Biała smuga wyprysnęła spomiędzy dziecięcych nóg i pognała prosto na kolana Nicolau. Pazurki wbiły się w materiał dżinsów, sierść zjeżyła. Proszę państwa, nasz pan wiedźma właśnie dostał kota. Dosłownie.
    Dzieciaki oczywiście zauważyły, że ofiara jakże niewinnego znęcania się gdzieś uciekła. Pierwszym odruchem było rzucenie się w pogoń, jednakże... zwierzątko znajdowało się na kolanach Nicolau. Niby nie należał do osobników szczególnie groźnych czy darzonych szacunkiem, niemniej jednak... Tutaj każdy jest potencjalnie niebezpieczny. I nawet dzieciaki o tym wiedzą. Co prawda jeden, najbardziej wyrośnięty, wyglądający na przywódcę całej grupki, przybrał marsową minę i zrobił kilka kroków w stronę schodów. Nicolau zgasił papierosa i pokręcił głową z przyjaznym uśmiechem. Istnieją pewne przyjazne uśmiechy, które wywołują ostrzegawcze podniesienie się włosków na karku. Lub zawahanie się, zatrzymanie wpół kroku i zastanowienie, czy aby nie popełnia się błędu.
    Wykorzystując tę chwilę, mężczyzna podniósł się, chwycił kota za skórę na karku i wszedł do mieszkania. Zatrzasnął drzwi i postawił zwierzątko na ziemi. Przyjrzał mu się nieco wnikliwiej, ale nie zauważył nic nowego - zresztą, przyglądanie się czemukolwiek w półmroku korytarza było cokolwiek trudne. Ot, kot jak kot, średni taki. Biały. Sierść miła w dotyku, jak zdążył zauważyć. Znaczy się, zdrowy.
    I wspaniale. Przyda się. Bo, szczerze mówiąc, miał już dosyć bezpańskich psów. A i picie ich krwi było cokolwiek... ryzykowne.

    Nicolau

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Jeśli chcesz wątku, to trzeba wpaść na jakiś super pomysł - bo mam zasadę, że nudnych wątków "aby tylko" nie prowadzę. Po trzech, czterech odpiskach po prostu tracę chęć na więcej, a chyba nie o to chodzi.
    Co nie zmienia faktu, że na wątek jesteśmy z Phi bardzo chętni ;d ]
    Ceraphine

    OdpowiedzUsuń
  18. [Ten gif z kotem podbił moje serce w niecałe pół sekundy. Atena wraz z Geumem również, dlatego ustawiam się w kolejce po wątek, jeśli można. c:]

    Laura

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie spał ale jednocześnie mało do niego docierało. Po prostu zasnął, nawet nie wiedząc kiedy. Zazwyczaj tak się dzieje gdy spożyje się zdecydowanie za dużo alkoholu. Pamiętał tylko cichy, miarowy dźwięk, który niezwykle koił jego nerwy.
    Obudził się o czwartej nad ranem. Otworzył przekrwione oczy, obracając się na drugi bok. Wtedy dojrzał białą kotkę, którą zaczął delikatnie głaskać. Uśmiechnął się blado, przypominając sobie swój dziwny sen. Wyszeptał, z żalem w głosie, chyba bardziej do samego siebie niż do kogokolwiek znajdującego się w jego mieszkaniu.
    - Szkoda że to był tylko sen…
    Uśmiechnął się cieplej, nie przestając głaskać kotki. Działało to niemal uzależniająco. Pozwalało ponownie odpłynąć w upojny sen.
    Wstał już normalnie o szóstej rano, jak zwykle parę minut przed budzikiem. Wyłączył go i przeciągnął się przy akompaniamencie głośnego ziewnięcia. Przeczesał długie włosy z pomrukami niezadowolenia, jednocześnie wstając. Ubrał się mozolnie, praktycznie „w to co zwykle”, jak to mawiali jego kompani. Wczorajszy incydent, pamiętał mgliście i jawił mu się bardziej pod postacią snu niż świata realnego. Spojrzał jednak mimowolnie na Atenę. Pokiwał przecząco głową, kierując się do kuchni. Po drodze dojrzał sukienkę na kanapie, i za żadne skarby świata, nie mógł rozgryźć, co ona tutaj do jasnej Anielki robi. Wpatrywał się w nią, trochę jak zahipnotyzowany, nie mogąc posklejać końca z końcem. W końcu sobie odpuścił, tłumacząc iż naprawdę wczoraj dużo wypił. Oparł się o stół, gdy czekał aż woda w czajniku zacznie wrzeć. Wpatrywał się tępo właśnie w ten czajnik, intensywnie myśląc nad tym wszystkim. Rozejrzał się po kuchni i prychnął, przecierając twarz.
    - Jestem tak bardzo żałosny…
    Może i przestałby tyle pić, ale nie ma po co i dla kogo. To jego ucieczka z tego świata. Trochę ześwirowanego jak dla niego. No hej. Albo to albo dragi albo jakieś inne gówno. Nałożył Atenie jedzenia w miseczkę i wziął jeszcze swoją skórzaną kurtkę. Zatrzymał się jednak, trzymając dłoń na klamce. Właściwie chce iść? Chce wpatrywać się w te zmęczone twarze, gdyż na pewno wszyscy główkowali nad tym samym? Rzucił kurtkę pod drzwi i ruszył do sypialni. Gdy tylko do niej wszedł, poczuł się jak wczoraj. Zaraz… wczoraj? Przecież to był sen, prawda? Jego źrenice ożywione, rozszerzyły się, a wzrok skierował na białą kotkę, leżącą na jego łóżku. Wspomnienie czy sen? Po cichu podszedł do łóżka, uklęknął przed nim i oparł się głową o łóżko, nie spuszczając wzroku z zwierzęcia. Przyglądał się jej próbując cokolwiek zrozumieć. Gdy tylko się obudziła, gdy spojrzał w te dwukolorowe tęczówki… Pogłaskał ją delikatnie i wyszeptał.
    - Ateno, czy mi się to śniło? Czy już kompletnie zwariowałem?
    [Przepraszam że tak późno! Praca nie wybiera ale niestety trzeba iść ;_;]
    Mufin

    OdpowiedzUsuń