czwartek, 31 października 2013

[ Wątek grupowy. ]

Dobra, deadline minął.
Wygrał pomysł nr 1:

jakaś większa, poważniejsza zamieszka, generalnie bitwa uliczna z brutalnym udziałem umiejętności magicznych




Nikt nie wiedział o co chodzi. 
Nagle krzyki rozbrzmiały  na ulicy czwartej, żeby później zasiać panikę na ulicy siedemnastej. Ludzie i nieludzie podkręcali się, stawali się coraz bardziej agresywni, budziły się ich najgorsze instynkty. Większość denerwowała się, kiedy nie uzyskała odpowiedzi na pytanie: "co się dzieje?", więc kierowana emocjami rzucała się z pięściami, żeby uzyskać odpowiedź w tej sposób. 
Niewinne osoby, nieliczni pacyfiści i nawet dzieci zostały wplątane w bijatykę. Chaotyczną, brutalną zamieszkę, która w przerażającym tempie rozprzestrzeniała się i przybierała na sile, pochłaniając coraz to nowsze ofiary. 
Żeby przeżyć, żeby obronić się, żeby uciec, potrzeba użyć siły. Nie wszyscy ją mieli. Ciałka kilkuletnich dzieci leżały staranowane, rozpłaszczone na pokrytej krwią ulicy, tuż obok zwłok kilkumiesięcznych zwierząt, czy trochę starszych, które miały roztrzaskane łby. To nie była zamieszka, to była rzeź. 
Organy władzy nic nie mogły zrobić. Usiłowały zapanować nad chaosem, ale kiedy tylko wydawało im się, że sytuacja została opanowana, dostawali kulkę w głowę. 
Ogień idący od wschodu pożerał budynki i ostatnią roślinność Tennebris. Dym zatruwał powietrze. 
Żeby przeżyć, trzeba zabić.
Rzeź.





Postanowiłam połączyć dwa najwyżej notowane pomysły. Jeśli chcecie i macie ochotę zagłębiać się w szczegóły - spokojnie możecie dorzucać własne elementy, obracać i dodawać wydarzenia, tworzyć postaci poboczne, kierować nimi, wprowadzać nowe, ciekawe i kontrowersyjne wątki.
Myślę, że nie będzie limitu osób. Piszta pod tym postem już zaczęcie, kto chce niech się przyłącza. Czytajcie wypowiedzi innych i nawiązujcie do nich. Pamiętajcie, że wasze postacie nie muszą tylko uciekać - mogą się bić i wręcz podsycać wojenkę. Fajnie by było, gdybyście w tym wątku grupowym nawiązali więcej powiązań między waszymi postaciami. c:

Tutaj macie link do postu roboczego, pod którym możecie wszystko ustalać i pytać się o ewentualny przebieg wydarzeń, o cokolwiek, żeby tylko tutaj nie zaśmiecać.

Miłej zabawy c: 



aha, jeśli chodzi o listę obecności.
Ci, którzy się podpisali - kocham was.
A ta druga grupa jest be.
Następnym razem będę wywalać.

niedziela, 27 października 2013

I don't have to be so, please go back to sleep


Imię: Xavier
Nazwizko: Marvel
Wiek: 68 lat /fizycznie: 21\
Rasa: Anioł


Dosyć wesoły jak na te czasy; stara się do wszystkiego podchodzić z dystansem, jednakże nie za bardzo mu to wychodzi. Często miesza się w nieswoje sprawy, czasami żałuje, czasami nie.

Momentami żałuje, że jest aniołem i myślał nawet czy tego nie rzucić, ale jak? Ani wampir, ani wilkołak mu nie pomoże, na zawał też nie zejdzie, a jak spadnie ze schodów to się nawet nie pokaleczy.

Kiedyś ktoś mu powiedział, że już dawno powinien być upadłym, demonem. Od tego czasu zastanawia się dlaczego to jeszcze się nie stało... Nie wstąpił przecież do „Mglistych skrzydeł” i nie ma żadnego podopiecznego, więc dlaczego nadal jest aniołem? 

Ah, racja...

Przecież zdarza mu się być jednym ze świętych. Tu obroni jakiegoś chłopca przed starszymi, tam uchroni dziewczynę przed gwałtem, a jeszcze gdzie indziej przygarnie kotka.
Jednak jest wystarczająco dobry, żeby posiadać te wielkie skrzydła. 

Mieszka w domku za miastem razem ze swoimi małymi kotkami. Pracuje, cóż... Różnie. Po prostu różnie, gdzie się załapie - tam pracuje.


Niebieskie - niczym ocean - oczy lub zielone, jak trawa, wszystko zależy.
Od światła, uczuć i koncentracji.
Wąskie usta, ale za to jakie ładne...
Włosy przydługie, wypadałoby obciąć, ale jest na to za leniwy.
 Nie lubi tego, że jest tak wysoki i  ludzie się na niego gapią.

W posiadaniu czterech małych kotków.Kiedyś poszedł do jakiejś wiedźmy i poprosił, żeby sprawiła, że nigdy nie urosną; udało się jej! Jeden wredny, drugi uroczy, trzeci mądry i czwarty - przylepa.



_____________________
Witam was wszystkich 
bardzo cieplutko,
mam nadzieję,
że mnie polubicie.
Chętna na każdy wątek
i każde powiązanie,
więc wiecie,
piszcie czy coś..
A jak nie odpisuję od
dłuższego czasu to
budźcie w nocy
i upominajcie się.
To tyle z mojej strony, 
dziękuję i zapraszam!
Ah, cytat z piosenki
Eda Sheerana
"Cold Coffee",
a buźka
to niesamowity
Louis Tomlinson

piątek, 25 października 2013

Riding through this world, all alone.



God takes your soul, you're on your own.

Seth Winchester, kiedyś Syn i Uczeń. Później Mężczyzna i Kochanek, Mistrz i Opiekun. Teraz... Kawałek tego co zostało doprawione brakiem zasad i sporą dozą zwykłego skurwysyństwa.

Ma talent magiczny, ale nie uznaje nazywania go Magiem, Czarodziejem ani tym bardziej Wiedźmą. Sam o sobie mówi, że po prostu ma dryg do naginania zasad. Zasad rządzących fizyką, też.

Urodził się daleko od spaczonego miasta, rodzice zapewnili mu spokojny dom, sielankowe dzieciństwo i szczęśliwe wspomnienia. Dorastając uczono go posługiwać się czarami, jak przedłużeniem własnego ciała. Gdy skończył 16 lat poznał dziewczynę, a rok później spakowali się oboje.

Dom Setha, daleko od spaczonego miasta, jeszcze stoi. Nigdy nie mógł się zdobyć na to, by spalić tę ruderę ze ścianami zbroczonymi krwią. Rok podróżował ze swoją miłością, uczył ją tego co sam potrafił, a ona czyniła postępy znacznie szybciej od niego. Kiedy wrócił, by zobaczyć rodziców... Niewiele z nich zostało.

Nie mając nic innego do roboty, żadnego miejsca na świecie, para ruszyła do Wielkiego Miasta i pierwszej nocy z dwojga zostało jedno.





Imię: Seth Gabriel

Nazwisko: Winchester

Wiek: 27 lat

Rasa: ,,Wiedźma"

Charakter: /poznasz Setha to zobaczysz/

Zawód: Aktualnie nalewa średnio podły alkohol w barze ,,Asylum"

Zamieszkały: Aktualnie śpi w średnio podłym pokoju nad barem ,,Asylum"


In the world of burnt roads.


Kai Avila. 

 Lat: 78 - Fizycznie: 21 - Anioł - Strażnik porządku i bezpieczeństwa

Kai Avila. Anioł. Żaden tam z niego pomocnik Boga, ale nie demon. W takim razie kto? Służebnik państwa, strażnik porządku. Robi to, co przyszło czynić również i innym jego pobratymcom – pilnuje bezpieczeństwa i zaprowadza go tam, gdzie nie radzi sobie zwykła policja. Czy utożsamia się z tym powołaniem? Nie, po prostu robi to, co musi. Kropka.

Kai wstąpił w szeregi zgromadzenia „Mglistych skrzydeł” w momencie, gdy zamordowano jego ojca. To miała być zwykła, rutynowa akcja, nic, z czym przeciętny anioł nie byłby w stanie sobie poradzić. Ale ojciec nie wrócił. Kai zaś znalazł się pod ręką swego wuja Lestara, który przyśpieszył proces szkoleniowy bratanka. Tak więc, chłopak w przeciągu dwóch lat nauczył się wielu rzeczy, które później wykorzystywał do wykonywania narzuconych mu obowiązków.


Jest nieśmiertelną istotą o typowych cechach każdego anioła:
·    Wysoki wzrost; górują nad innymi. Głównie dzięki temu łatwo można rozpoznać każdego anioła.
·  Skrzydła, które dwukrotnie przewyższają masę ciała i umożliwiają szybkie poruszanie się w powietrzu. Niemal w mgnieniu oka.
·         Naturalny talent do obchodzenia się z bronią.
·         Zdolność czytania w myślach i poznania uczuć drugiej osoby.
·         Nadludzka siła.
·     Każdy Anioł jest z reguły odporny na działanie mocy innych istot, ale sam również nie jest w stanie manipulować.
·         Nieśmiertelność.
·    W wyjątkowych sytuacjach zdolność poznania przeszłości, przyszłości oraz tego, co dzieje się w danym momencie, co pozwala im przybyć na ratunek nim będzie za późno.
·         Rozwinięte w większym stopniu poczucie sprawiedliwości.

Kai jest istotą, która mówi nie wiele. Zamiast gadania woli działać, zamiast rozmyślać wybiera skupianie się a tym, co obecne. Jedyną rzeczą, nie dającą mu spokoju, jest śmierć ojca. Rośnie w nim pragnienie, by odnaleźć zabójcę i dokonać na nim swą zemstę, co mocno kłóci się z kodeksem prawnym, obowiązującym takich jak on.
Ma zarówno wady i zalety, gdyż mitem jest, jakoby każdy anioł był ze swej natury zwyczajnie dobry. Często jego prawe zachowanie wynika bardziej z konieczności niż faktycznego przekonania do słuszności bycia taką osobą. Kiedy nie ma nic do roboty uwielbia przesiadywać w bibliotekach, gdyż zapach książek i możliwość zaczytania się w nich koi jego zmęczoną duszę.
Lubi przebywać wśród innych istot, jednakże – pozornie – nie wydaje się ani trochę towarzyski. Z tego powodu, niektórzy uważają go za gbura i pyszałka, ale to nie prawda. Kai Avila jest stały w uczuciach i nigdy nie obraża kogoś bez potrzeby. Za to, kiedy trzeba stanąć w obronie słabszego, bywa bezwzględny dla oprawcy. 


 ...

Oto i jest taki Kai, proszę państwa. Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie miała chęci na wątki i powiązania. Nie bójcie się proponować, gdyż im dziwniej tym lepiej. Mogę zaczynać, ale ostrzegam, że preferuje umiarkowaną długość. Wolę te trzy, przemyślane zdania niż cały esej na temat przemyśleń bohatera, które nic nie wnoszą do wątku :) Miło mi być tutaj z wami! Pozdrawiam!

niedziela, 20 października 2013

Daj ko­muś ogień, a będzie mu ciepło przez je­den dzień, ale wrzuć go do og­nia, a będzie mu ciepło do końca życia



Ignis Juno

21 letnia pani i stworzycielka ognia


Jej imię po łacinie oznacza "ogień" co idealnie pasuje do niej. Młody demon ognia, który zawłaszczył sobie pewne ludzkie ciało. Zdobyła przez to parę ludzkich cech. Nie dużo, ale zawsze. Nie można wpisać jej w żaden typ osobowości. Z samotnością jest za pan brat, ale w towarzystwie potrafi mówić bardzo dużo i szczerze. Staje się trajkotką, którą ciężko jest wyłączyć. Z pozoru normalna dziewczyna, która zachowuje się niepodejrzanie. Wybuchowa, często nie panuje nad sobą co sprawia, że staje się destrukcyjna... Tylko dla otoczenia. Przez to, że "opętała" człowieka przestała panować nad umiejętnościami jakie posiada. Jeśli się zdenerwuje jej temperatura ciała gwałtownie rośnie, oczy jarzą się czerwienią, a w najgorszych wypadkach dochodzi do samozapłonu ciała jak i otoczenia. Każda skrajna emocja może wywołać zapłon. Nie wie dokładnie jak się znalazła w takiej sytuacji. Była ogniem, złośliwym chochlikiem, zjawą, złą domeną która objawiała się jako jeden z żywiołów, aż zapragnęła czegoś więcej, bynajmniej tak sądzi, i nieświadomie używając mocy jaką włada przyjęła ludzką formę, zabijając niewinną duszę.Nie jest jej z tego względu żal jak na demona przystało, aczkolwiek wierzy, że może być dobra. Czasem jednak nadal demoniczne cechy wychodzą na jaw, na przykład złośliwość i obojętność...
Do jej umiejętności należy kontrola nad ogniem i odporność na niego. Potrafi zmienić się w feniksa, ale w tedy staje się bestią, w której nie pozostaje nawet cień człowieczeństwa...
Burza ciemnych włosów, duże, błękitne niczym wody oceanu oczy to jej znak rozpoznawczy tak samo jak mnóstwo rzemyków na rękach i czerń. Dużo czerni, której jest, była i będzie wierna po kres czasów i jeden dzień dłużej. Tak poza tym to często pakuje się w kłopoty i szczerze można rzec, że przyciąga kłopoty jak jakiś magnes.
Sferze miłosnej mówi zdecydowane nie, ponieważ boi się odtrącenia jak i tego, że mogla by zniszczyć tego, który stanie się dla niej ważny. Zresztą jakiemu demonowi to do szczęścia jest potrzebne? Dokładnie, żadnego...


Od autorki:
Witam się ładnie z wszystkimi :)
Karta minimalistyczna, ale myślę że ujdzie.
Na wszelkie wątki i powiązania zawsze jestem chętna!
Twarzyczka Kaya Scodelario.

sobota, 19 października 2013

Człowiek dziś jest, jutro go nie ma.

-Kolba, ty mi powiedź jedno… - blondyn podrapał się po głowie, wpatrując się w uśmiechnięto od ucha do ucha rudzielca. Odchrząknął i kontynuował idąc powoli w jego kierunku.
- … z czego ty się cieszysz? – zatrzymał się jakiś metr od niego, aby wychwycić najmniejsze zawahanie czy też udaremnić ewentualną ucieczkę. Rudy chłopak zaśmiał się niezwykle ciepło. Włożył dłonie w kieszenie spodni i odpowiedział melodyjnie.
- Ze wszystkiego! Ale wydaje mi się iż masz coś innego na myśli, nieprawdaż? – blondyn bez wyrazu skinął głową.
- No bo to mi się kupy nie trzyma. Wiem że jestem nowy, ale… ty jesteś wilkołakiem, co nie? To dlaczego nie masz rodziny czy czegoś takiego? – rudy chłopak ponownie się roześmiał, po czym okręcił wokół własnej osi.
- Mam rodzinę. Bezimienni mówi Ci coś? Ale tak naprawdę, to nie mam prawdziwej rodziny. Mam tylko przebłyski. Krew, dużo dzieciaków, zakonnice, masakra. A później ulica i ulica i ulica. Aż do momentu, gdy dokładnie trzy lata temu znalazłem moją nową rodzinę. – blondyn wyglądał na trochę zdekoncentrowanego. Zmarszczył brwi.
- Masz przecież osiemnaście lat… Czyli byłeś już tutaj mając lat piętnaście? Jak ty właściwie się nazywasz? – podrapał się po głowie, na co rudy chłopak zaśmiał się donośnie. Ruszył w kierunku drzwi, idąc tyłem, tak aby móc puścić oczko mężczyźnie.
- Zgadza się, mam już osiemnaście lat. I tyle do szczęścia powinno Ci wystarczyć~- powiedziawszy zniknął błyskawicznie za drzwiami, ze swoim dźwięcznym śmiechem.


"Jestem nierozgarnięty. Powtórz jeszcze raz."
- Nie dam rady z Tobą wytrzymać. Jesteś wilkołakiem… - ten tajemniczy głosik dobiegający zewsząd, który głodzi zmysły i budzi niepotrzebne wspomnienia. Rudy chłopak rozejrzał się po pustym pokoju. Nic nie widział. Znowu głos się odezwał, tym razem brzmiąc bardziej kobieco.
- Jesteś inny. Jesteś nienormalny. Jesteś gorszy. Zapamiętaj tą lekcję. – uklęknął rozglądając się w koło i próbując dostrzec kogokolwiek. Wyczuć zapach, poczuć podmuch wiatru, cokolwiek. I znowu te dziwne obrazy przewijające się przed oczyma z rozdzierającym krzykiem błagającym o litość. Krzyczały kobiety, mężczyźni, dzieci… Widział krew, morze krwi. Blady księżyc. Zapłakane dziecięce twarze. Czuł ten chłód gdy biegł ulicą i zabijał kolejne osoby. Czy to jego wspomnienia? Teraz siedzi wśród ciał, w pokoju pełnym łóżek. Skulony płacze głośno. Nie rozumie co się stało, nie wie dlaczego wszystko go boli, dlaczego wszyscy nie żyją. Wtedy go uderza iż to On ich zabił. Krzyczy ze wszystkich sił, zdzierając sobie gardło.
Znowu budzi go jego własny krzyk. Wyciera mokre oczy i policzki, po czym patrzy na łzy z pogardą. Zupełnie jakby były jego największym wrogiem. To tylko koszmar. Monotonny koszmar, który pojawia się niemal codziennie. Zwinął się w kłębek, wypatrując wschodu słońca. Wtedy wstanie. Uśmiechnął się delikatnie. Zobaczy się z Bezimiennymi. Pójdzie do swojej ulubionej chińskiej dzielnicy, popatrzeć na te kolorowe światła. Odwiedzi klub w poszukiwaniu przyjaciela, który zapewne ponownie będzie zapijał smutki. A wieczorem, przejdzie się na te puste pola, z dala od świateł ulicy, aby w spokoju podziwiać mieniące się niebo, tysiącem gwiazd. Gdy zasypiał na nowo, już uśmiechał się niezwykle ciepło. Wystarczyło tylko przypomnieć sobie swoje życie. Swoją teraźniejszość. Aby ponownie móc szczerze się uśmiechnąć.


 
"Księżyc - boję się go."
Luca van Houten || Rudy wilkołak od urodzenia|| Osiemnaście lat fizycznie i psychicznie || Łatwiej go znajdziesz po ksywie „Kolba” || Wiecznie wesoły i radosny || Z charakterystycznym błyskiem w zielonych tęczówkach ||Przed pełnią, ucieka w las lub zamyka się w starym bunkrze || Rozgadany || Wszędobylski || Należy do gangu Bezimienni ||

„Jednak gdy wielu się wycofa z tej niesamowitej gry, ja wciąż będę walczył. O to co jest ważne. O to co szalone. O to o czym inni nawet nie pomyślą. Przecież kiedyś muszę zająć chociażby drugie miejsce, czyż nie tak?”

Nic dodać, nic ująć  -  Nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli  


~~~~~~~~~~~
A więc Kolba wita >D Karta może ulec małej zmianie. Tak na w razie czego piszę. Ostrzegam i zastrzegam. Ah, no i zapraszam!


"Kim ty jesteś? Jesteś zwykłym pionem, który idzie pierwszy na bój w wojnie czarnych i białych figur by chronić cenniejsze figury na tej szachownicy..."*

"Wszyscy jesteśmy tylko pionkami na szachownicy losu... Ale mimo wszystko możemy życiem  pokierować tak, aby wybrać jaką figurą na tej szachownicy będziemy..."*

Nazywa się Anyone Jescord i ma na swoim koncie 24 wiosny (Choć szczerze powiedziawszy wygląda na mniej)
Nie jest przedstawicielem żadnej konkretnej rasy... Jako iż jest według swego stwórcy nieudanym eksperymentem połączenia jednej z najsprytniejszych ras jaką są ludzie z niebezpieczną bestią jaką jest Mantykora: potężne stworzenie o ciele lwa, z ogonem skorpiona oraz smoczymi skrzydłami.
Cóż... Owy eksperyment można uznać za nieudany głównie ze względu iż jego ludzka postać miała zostać unicestwiona, a jego umysł zamknięty w ciele wyżej wymienionego monstra. Podczas najbardziej skomplikowanej części potężnego rytuału coś jednak poszło nie tak i dwie natury połączyły się w jedno... Od tej pory kształt bestii zamknięty jest w niepozornym ciele Jescord'a, ujawniając się tylko na życzenie owego młodzieńca. Oczywiście jego ludzka forma nie została niezmieniona: Odznacza się teraz znacznie większą siłą niż dotychczas a także nieco bardziej wyostrzonymi zmysłami.

"I’ve seen the green heights,
Reminding me…

I’m alive, I don’t wanna die,
I don’t wanna waste another day, or night,
I know there’s something more,
Than what we’re living for,
I see it in the star*s,
I feel it on the shores,
I know there’s something,
I know there’s something more…"*


Jest nieprzewidywalny w swoim zachowaniu głównie ze względu na swój momentami niewinny wygląd... W końcu nikt nie spodziewa się nic niebezpiecznego po zwykłym człowieczku, gorszym od wielu innych ras... I zazwyczaj  puszcza wszystko płazem, przynajmniej dopóki ktoś nie zaatakuje jego osoby fizycznie. Dopiero wtedy budzi się jego druga natura a ludzkie, słabe ciało zmienia się w ciało silnej bestii.
Uwielbia ludzi porównywać do figur szachowych. Samego siebie określa jako skoczka - według niego najbardziej nieprzewidywalną z figur na planszy tej jakże szlachetnej gry.
Jest optymistą, wierzy iż na świecie istnieje jeszcze jakieś dobro, którego ludzie nie widzą... Jest niewiarygodnie naiwny w kwestiach dobroci ludzkiej, ale jego instynkt samozachowawczy nie pozwala mu na zbytnie zbliżanie się do ludzi (i nieludzi) nawet jeśli im ufa... Niektórzy mogą uznać to za sprzeczność, ale taka jest już natura bestii.
Anyone jest personą mimo wszytko spokojną i opanowaną trzymającą swoje nerwy na wodzy, przez co może wydawać się zimny i nieprzyjemny w kontaktach międzyludzkich. Zazwyczaj zachowuje dystans i wszelkie zasady kultury lecz i jemu czasem zdarza się zdenerwować…
Wierzy iż dwie osoby nie mogą utrzymać czegoś w tajemnicy... Chyba, że ta druga jest martwa.

"Got a secret
Can you keep it?
Swear this one you'll save
Better lock it in your pocket
Taking this one to the grave
If I show you then I know you
Won't tell what I said
Cause two can keep a secret
If one of them is dead."***

Nie jest kimś wybitnie wyróżniającym się z tłumu jeśli chodzi o postać ludzką - Ot zwykły człowieczek drobniejszej postury, wyglądający jakby był wiecznie chory przez bladość swej skóry. Jego delikatna wręcz twarz przyozdobiona jest skrzącymi się radośnie czekoladowymi oczyma, lekko zadartym nosem i pełnymi bladoróżowymi wargami. Na ową twarz opadają mu kosmyki jasnobrązowych włosów, sięgających mu aż do talii. Chodzi raczej w płaszczach, twierdząc iż tak wygląda „dostojniej”.
W swej "zwierzęcej" postaci posiada jasnobrązową sierść i ciemnobrązową grzywę. Jego oczy wtedy lśnią ognistą i szaloną czerwienią. Jego skrzydła osiągają rozpiętość dwóch i pół metra, a ogon jest zakończony ostrym szpikulcem pełnym jadu.

"Oto akt w którym lada moment hetmana zbije skoczek"****

Nie pamięta swoich rodziców, nie licząc rudych, bujnych włosów swej matki i jej zielonych oczu oraz szerokiego uśmiechu swego ojca. Ostatni raz bowiem widział ich w wieku lat pięciu, kiedy to odebrany im został przez maga do jego eksperymentów. Doskonale pamięta, że owe eksperymenty wiązały się z niewiarygodnym bólem rozrywanych a później łączonych mięśni, łamanych kości i łączących się umysłów i dusz.
Kiedy jednak coś poszło nie tak i zamiast potężnej Mantykory, która słuchała by jego poleceń na podłodze dalej leżał mizerny pięciolatek, do tego nieprzytomny mag wściekł się i zniszczył swą pracownię. Gdy jego złość minęła, a Anyone obudził się ten pozwolił mu zostać i mieszkać z nim póki nie osiągnie odpowiedniego wieku.
Zdolności zmiany w Mantykorę ujawniły się gdy młodzian miał dopiero17 lat, kiedy to mag chciał go zaatakować gdy ten przeszkodził mu w pracy. Cóż... Panicz Jescord twierdzi iż nie była to najlepsza przekąska nawet dla Mantykory. Został wtedy sam, ale nie narzekał, albowiem dzięki temu zyskał sporą sumkę maga którą dzięki swojemu szczęściu powiększył czterokrotnie w różnego typu zakładach.
Aktualnie nie zwracając uwagi na panujący chaos prowadzi malutki sklepik z antykami.

W skrócie:
Imię: Anyone
Nazwisko: Jescord
Wiek: 24 lata
Rasa: Połączenie człowieka z Mantykorą


___________________________________________
Po słowie:
*Cytaty własne.
**  Cytat z „Something more” – Nick Vujcik
*** Cytat z “Secret” – The Pierces

****  Przerobiony cytat z “Imperium Trujki” – Hunter. Oryginał „Oto akt w którym lada moment hetmana zbije pionek”

[Nie dodałam zdjęć postaci ludzkiej przez to iż nie lubię być ograniczana przez zdjęcia I za cholerę nie umiem szukać zdjęć). Jeśli jest to jakiś poważny problem proszę mówić!]

[ Organizacyjnie. ]

     Pierwszą rzeczą, jaką chciałabym poruszyć, to ten chwilowy zastój. Czas mnie gonił, szkoła deptała po piętach i zwyczajnie nie było jak zająć się blogiem, ale w tym momencie jest już lepiej. Tak sądzę. Także przepraszam za zamuł i już ruszamy z powrotem. c:
     Chcieliście wątek grupowy. W porządku. Wprawdzie nie myślałam o tym, a pomysły na szybko dotyczą:


- jakaś większa, poważniejsza zamieszka, generalnie bitwa uliczna z brutalnym udziałem umiejętności magicznych 
- ktoś podpalił miasto koktajlami mołotowa i trzeba uciekać, wysadzenie jakiejś frakcji i związane z tym zamieszanie, jakiś wątek z ogniem
- wysyp czegoś niebezpiecznego, zagrożenie życia, jakaś infekcja w powietrzu 
- wojny gangów, ktoś kogoś weźmie za zakładnika i trzeba odbić 
- któraś z waszych postaci wpadnie w tarapaty, a reszta ją z nich wyciągnie (ktoś przypadkowo może zobaczyć i pomóc, ktoś może być zaznajomiony i ingerować) 
- postacie wybierają się do klubu i tam może się coś wydarzyć
- koncert byłby chyba nudną opcją 
- coś jeszcze? Macie pomysły? ;_; 



     Aha, i zaproszenia są wysłane.
     Jeszcze jedno. Chciałabym się dowiedzieć, kto jest, kogo nie ma *nauczyciel: mode-on*, więc prosiłabym o skomentowanie tego posta w ramach okazania obecności.
     Chciałby ktoś wykonać szablon dla bloga?
| Code 

niedziela, 13 października 2013

"Tonight, I’ll be crooked..."




"Jesteś takim pięknym, niewinnym stworzeniem. Z roztargnieniem łapiesz każdy oddech, biegniesz w stronę przyszłości. Coraz rzadziej masz czas by usiąść, zjeść porządny posiłek czy porozmawiać z ukochaną osobą. Gnasz do przodu, niczym ostatni z głupców starasz się łapać te krótkie chwile szczęścia. Jesteś taki śmieszny. Życie, które tak kochasz ulatuje z ciebie z każdym oddechem, a świat, który pozostawiasz za sobą, podnosi krzyk rozpaczy ilekroć dociera do niego, ile zła mu wyrządziłeś. Ale twoja dusza nadal pachnie tak samo kusząco. Zawsze, gdy na ciebie spojrzę, mam ochotę zamknąć cię w moich ramionach i nie puszczać, dopóki to wszystko się nie skończy. Dopóki nie wylądujesz gdzieś w rowie, ze zmiażdżoną czaszką, rozprutym brzuchem. Szmaciana lalka, której żywot właśnie dobiegł końca - własnie tym będziesz, gdy po ciebie przyjdę. Zawsze jestem przy Tobie, niczym wierny pies spoglądam na ciebie, wyśmiewam twoje starania i z podnieceniem oglądam twoje upadki. Obserwuje cię z każdego kąta, zza zasłonki od prysznica, siedzę na krześle naprzeciw łowiąc każde Twoje słowo. Tak naprawdę nigdy nie jesteś sam, pamiętaj. Podążam za tobą, niczym cień, którego nie możesz dostrzec. To ja jestem twym potworem spod łóżka, to ja jestem tą marą, przed którą uciekałeś w swoich dziecięcych snach. I choć z czasem zapomniałeś o moim istnieniu, bo przecież przed tobą młodość, potem dom, rodzina, którą pragniesz założyć, chociaż obraz końca został wyrzucony przez ciebie gdzieś na margines, ja nigdy nie zapomnę. Każda dusza ma swój specyficzny zapach. Ja pamiętam je wszystkie. Gdy się narodziłeś, z radością nauczyłem się rozpoznawać Twój zapach. I potrafię odnaleźć cię, gdziekolwiek będziesz. Tak, czuję, że domyślasz się. Że może kiedyś, kątem oka dostrzeżesz mnie tuż za swoimi plecami. Ten archetyp, który jest w tobie zapisany, czasem mówi ci, że istnieje ktoś taki jak ja. Ciemna postać z szafy, wyciągająca do ciebie ręce, gdy śpisz spokojnie. Książę Ciemności, Wysłannik Śmierci, Żniwiarz Dusz. Lecz póki nie pozwolisz, by głos w twojej głowie wygrał tę głupią walkę, którą toczysz co wieczór, będę dalej czekał, aż przyjdzie twój ostatni dzień. Będę kładł się obok ciebie każdej nocy i ze spokojem spoglądał na twe uśpione oblicze. Będę oddychał wprost do Twego ucha, a ty, nieświadomy mojej obecności, po raz kolejny rozpłaczesz się na filmie. Ah, gdybym tylko mógł otrzeć łzy w kącikach Twoich oczu…

Ale nie bój się. Już wkrótce się zobaczymy. Gdy będziesz leżał wykrzywiony na stercie śmieci, przyjdę po ciebie. Uniosę twoje wątłe ciało, założę obroże na twą duszę i zaniosę ją, gdzie jej miejsce. A ty z przerażeniem będziesz błagał mnie o jeszcze jeden dzień, bo przecież tyle rzeczy pragniesz zrobić. A Śmierć, która przyjdzie, nie będzie boleć. Śmierć jest nadzwyczaj delikatna i słodkim pocałunkiem raczy każde dziecko, które oddaje w jej ramiona. A ja będę stał tuż za nią i z szaleńczym uśmiechem na ustach powiem ci "Słodkich snów".

Czekaj na mnie. Obiecuję, że przyjdę."




Harold Lee
ur. 13.01.83 r.
zm. 28.12. 103 r.
Żniwiarz Dusz
Arogant, Wariat, Zagubione Dziecko, Zbzikowany Kapelusznik

~~ Księga Osobowości ~~ Tysiąc Twarzy Harolda ~~ Pokój pełen marzeń~~  Ci, o których pamięta ~~

[ Karta poprawiona (19.10),  dopieszczona, ale i tak będę zmieniać. Taka wada... Jeśli ktoś ma ochotę poczytać jaki to jest pan Lee, zapraszam do Księgi Osobowości. Gdzie indziej są takie małe duperelki o Haro. Galerii ani powiązań póki co nie ma, ale może z czasem... A wszystko to, by ogólnej KP nie zaśmiecać, o! XD] 





niedziela, 6 października 2013

Biedny piesku Pawłowa, kociaku Schroedingera, obyś dożył do wiosny...




 

 Tima Beckler


Technicznie siedem lat, fizycznie około dziewiętnastu, duchowo dwa lata mniej. Ech, skomplikowana fizjologia...

Co mogłoby się stać, gdyby ludzie zdołali odzyskać dominację? A może gdyby, przypuśćmy, posunęli się do ostatecznego rozwiązania kwestii wszystkich tych krwiożerczych istot, których bliska obecność spędza im sen z powiek? Powiedzmy, że za pomocą kontrolowanego ataku biologicznego... Wirus Echibori na przykład. Nadaje się doskonale, kilka dni życia, ciągłe wewnętrzne krwotoki, pękające tkanki, schodząca skóra i bolesna agonia. Zatem zaczynamy...

Próba pierwsza, zarażanie młodych ofiar wampirycznej przemiany, próba druga, zakażanie wirusem, następnie przemiana w wampira. Równoległe badania nad szczepionką dla wybranych, nigdy nie ukończone, bo pracujący nad tym zespół nieoczekiwanie opuścił ten padół łez, w ostatnich chwilach życia wijąc się w kałuży własnej krwi i innych wydzielin. W takiej sytuacji nie miał już większego znaczenia fakt, iż kilka najdłużej żyjących, zdeformowanych i gnijących za życia "zwierząt doświadczalnych" pierwszego i drugiego pokolenia zdołało zbiec. A co niektóre zdążyły jeszcze przed nieuniknionym zgonem złożyć błoniaste, galaretowate jaja...

W piwnicy Jonathana Becklera nieoczekiwanie przyszło na świat zdumione swoim istnieniem stworzenie. Stworzenie płci pięknej, mniej pięknej, larwalnej jeszcze wówczas postaci, które nazwało siebie Timą. Nazwisko po jakimś czasie przejęło po zwłokach właściciela domu, które znalazło po kilku dniach przeszukiwania tymczasowej kryjówki. W pobliżu ciała tak zdeformowanego, że trudno było je zidentyfikować...
Tima pomimo szybkiego rozwoju i towarzyszącej temu przemiany, która w jakimś stopniu upodobniła ją do człowieka, charakterem nadal przypomina dzikie zwierzątko. Unika innych istot, woli pozostawać w ukryciu, a kiedy już nawiąże jakąś znajomość, potrafi nieoczekiwanie ujawniać niekontrolowane, gwałtowne reakcje. Kieruje się bardziej instynktem niż rozsądkiem i ta strategia chyba się sprawdza. W końcu nadal żyje w tym niespokojnym mieście...
Raczej niewiele osób przypisałoby jej autorstwo imponujących dzieł namalowanych na ścianach i sufitach opuszczonych budynków. Pod tym względem przypomina nieco autystyczną sawantkę, posiada doskonałą pamięć fotograficzną, zmysł przestrzenny i zdolność do odwzorowywania i przetwarzania zapamiętanych widoków.
Pomimo, że w przeciwieństwie do wampirów może poruszać się za dnia, opuszcza kryjówki głównie nocą. Jest szybka, zwinna, potrafi się błyskawicznie regenerować i odżywia się krwią. Rzadko atakuje rozumne istoty, poluje głównie na bezpańskie zwierzęta albo szczury. Wbrew pozorom jej najgroźniejszą bronią nie jest jad, sama toksyna powoduje tylko kilkunastominutowy całkowicie odwracalny paraliż. Ale wydostająca się z jej żądła ciecz zawiera wysokie stężenie jednostek wirusa Echibori. A to już stanowi poważny problem...






[Tak, nie pospieszyłam się i owszem, karta jest jaka jest, średnio jestem zadowolona. Inspiracja głównie Istotą, z małym dodatkiem moich wykładów z mikrobiologii. Pewnie to poprawię wkrótce, później zapomnę. Zapraszam do wątków, nie gryzę, Tima gryzie głównie pieski, kotki i szczurki, nie istoty rozumne. Współautorów nie zaraża, więc nie ma powodu do obaw.]

sobota, 5 października 2013

Za noc, za trzy [...] doczekasz się, wstanie świt

Nicolau
Pan wiedźma, albowiem brzmi to dumnie. Zajmuje się również mniej standardowymi aspektami magii, o ile masz wystarczająco dużo pieniędzy. Zamieszkuje obecnie oficynę w zamienionej na squat, rozsypującej się kamienicy. Wszelkie pogłoski, jakoby był moroi, są mocno przesadzone. Naprawdę
Zna mnóstwo historii, a wszystkie nieprawdziwe; nieźle opowiada (i kłamie), tak swoją drogą. Pachnie dosyć niefortunnym połączeniem bazylii i stęchlizny. W obyciu trochę trudny, bez serca, bez duszy i lewej nerki - a przynajmniej tak ma to wyglądać. Bywa, że filozofuje. Bywa, że zachowuje się po rycersku. Mówi ze śmiesznym zaśpiewem. Uwielbia powtarzać, że na dłuższą metę wszyscy będziemy martwi.



W to można uwierzyć | A w to absolutnie
__________________________________________________________
Ahoj. Zdjęcie z weheartit - zapewne zmienię, gdy znajdę lepsze; pod koniec cytat z Keynesa (zupełnie wyrwany z kontekstu, ale jakże ładnie brzmiący!). I Strachy na Lachy w tytule. I hurra dla kreatywności przy wybieraniu imienia.
Plus drobne wytłumaczenie - moroi to (ujmując najprościej) wedle rumuńskich wierzeń, czarownik, który pije zwierzęcą krew, aby zyskać większą moc (lub z powodu praktykowania czarnej magii odczuwa to nienaturalne pragnienie); po śmierci zazwyczaj staje się strzygą. Czyli taki wampir, tyle że śmiertelny. I możliwy do zabicia w mało wymyślny sposób.
Dziękuję za uwagę, przeczytanie powyższego chaosu, do wątków zapraszam i w ogóle. Ja dobry człowiek jestem, ja się na niemal wszystkie pomysły godzę.

A violin with no hands plays symphonies with no words.

we'd rather die than live to rust on the ground.
Eksperyment nr. 201186
naukowcy nigdy nie odkryli czym jest

a bawiąc się jego ciałem dorzucili mu do pakietu jeszcze parę śmiercionośnych zdolności.

I was raised in the valley, there were shadows of death.
I got out alive, but with scars I can't forget.
Do you think the silence makes a good man convert?
We all have our horrors and our demons to fight,
But how can I win when I'm paralyzed?
Save me from the ones that haunt me in the night,
I can't live with myself, so stay with me tonight.

Nie pytaj o rasę. Nie pytaj o tatuaże. Nie pytaj o zawód. Nie pytaj o orientację.
Nie wie, czym jest. Znaki na jego ciele są częścią jego duszy. Bierze pieniądze za naprawdę brudną robotę. Woli płeć brzydką, jednak czasami robi wyjątki dla tej pięknej. Zaraz... on przecież nie jest w stanie kochać.
Nie usłyszysz odpowiedzi, tylko ujrzysz jego prawdziwą twarz. Nie jest zbyt piękna.


Ciało wydaje się mieć 25 lat. (…) Obiekt mierzy 183 cm przy wadze 35 kg. Istota ludzka byłaby anorektykiem, jednak pozwolę sobie powiedzieć, że to coś nie jest człowiekiem. Chude ciało, blada cera; to bardziej przypomina chodzącego trupa. (…) Po dwóch tygodniach tortur bez dostępu do wody czy jedzenia, istota nadal wydaje się być w formie i próbuje się wyrywać. Można przystąpić do eksperymentów. (…) Zapytana o to, co chce, istota powtarza szepcząc 'Gdyby tylko mi pozwolił, w tym momencie oglądalibyście własną śmierć wyprojektowaną na waszym nagrobku po raz tysięczny', oraz parę niezrozumianych, wykrzyczanych słów. (…) Istota zaczyna krzyczeć i trząść się, aż wreszcie zachodzi coś dziwnego i udaje jej się uwolnić. (…) Te oczy są pełne pustki i śmierci zarazem, widzę to. (…) To coś zabiło moich współpracowników w dosłownie ułamku sekundy; nie zdążyłem nawet zobaczyć, w jaki sposób istota tego dokonała. (…) Przez jakiś niewyjaśniony powód, oszczędza mnie i ucieka. (...)”

Dying is a gift, so close your eyes and rest in peace.
Death is a promise, and your life is a fucking lie.
I can promise you one thing: death will take us all.
If you think you're alive, then you're better off dead.
We will never sleep, 'cause sleep is for the weak,
and we will never rest, 'til we're all fucking dead.


Jeśli masz odwagę rozmawiać z tym czymś,
zwracaj się per Theodore.

_______________
Imagine living like a king someday.
[Nie jestem zadowolona z karty, więc w przypływie możliwej weny pewnie się zmieni.
Cytaty w karcie to niesamowita twórczość zespołów Bring Me The Horizon i Pierce The Veil.
Ryj na zdjęciu to Oliver Sykes, a ścieżka dźwiękowa to ponownie Bring Me The Horizon.
Teddy zaprasza do wątków; odkryjcie jego prawdziwą twarz.]
A single night without a ghost in the walls.