IMIONA: Volfie Anastasja
NAZWISKO: True
DATA URODZENIA: 30.06.1994
MIEJSCE URODZENIA: Sacramento, Kalifornia, USA
WIEK: Dziewiętnaście lat
PŁEĆ: Kobieta
RASA: Sukkub
WZROST: 178 centymetrów
WAGA: 59 kilogramów
KOLOR WŁOSÓW: blond
KOLOR OCZU: szafir
GRUPA KRWI: 0 Rh-
CHOROBY WRODZONE: Brak danych
CHOROBY NABYTE: Astma
Arytmia
When the light's out | Dodatkowe
Przyznaję się, nie wyszło jak chciałam. Ale Volfie właśnie taka ma być - tajemnicza i zagadkowa. Wiele twarzy, a żadna nie odkryta.
Okej. Wątki mile widziane - częściej jednak ja wymyślam, bo zaczynanie nigdy mi nie wychodzi. Od razu mówię, że piszę w pierwszoosobowej narracji, a nie wszystkim to odpowiada. Więc uprzedzam, żeby nie było. Romanse zawsze - zwłaszcza, że Vol to sukkub.
No to witam.
[Witam, witam! :) Zgłaszam się z Geumem, choć mam nadzieję, ze nie wyssie z niego życia... ;D]
OdpowiedzUsuń(Witam serdecznie z całymi pokładami radości jakie tylko potrafi wykrzesać z siebie Cyryl >D I oczywiście serdecznie zapraszam na wątek. Pomysłu nie mam - jest młodsza od niego, nie wiem jakie może mieć powiązanie w związku z mafią lub gangiem. W razie czego mogę zacząć >D)
OdpowiedzUsuńMufin
[To nie musi być cmentarz. ;) Przecież duchy są nie tylko... Tam. :D
OdpowiedzUsuńWątek jak najbardziej odpowiada.]
[Aaa! Sio mi z Ameryką! W światach fantasy nie ma Kalifornii!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to cześć :D
Aida]
Cmentarz... Środek dnia, ale pogoda dość nieprzyjemna. Nic dziwnego, że w okolicy nie kręcił się nikt.
OdpowiedzUsuńStarsza część tego miejsca była już szczególnie rzadko odwiedzana i choć mroczniejsza Geum upodobał ją sobie na miejsce posiedzeń. I śniadania. Bo właśnie jadł hamburgera, przy jego stopach leżała torba z sieciówki sugerująca, że ten dziwny człowiek miał coś jeszcze w zanadrzu.
- Nie, nie podzielę się z tobą. - Powiedział... Zdawać się mogło sam do siebie, gdy już przełknął co w ustach miał.
Podniósł głowę, zadarł ją ewidetnie spoglądając w jakiś punkt na nieboskłonie.
- Nie, bo jestem głodny, a przez ciebie znów przeleci i będziesz marudziła, że nie czujesz smaku.
I kolejny kęs.
Mężczyzna wyglądał na opanowanego i spokojnego.
A głos miał, jak gdyby tłumaczył coś małemu, niesfornemu dziecku. Jak dobry rodzic, który nigdy na potomka ręki nie podnosi - chyba, że po to, by poklepać go po pleckach.
- Aleście dzisiaj na mnie usiedli... - Mruknął jeszcze z dezaprobatą, przeniósł spojrzenie i zerknął w drugą stronę, nieco niżej. Obok siebie. Jak gdyby miał przy boku jakiegoś towarzysza.
- Nie zaśpiewam. W nocy może. Teraz to trochę niebezpieczne. - Uśmiechnął się nawet.
I choć brzmiał na zmęczonego, wycieńczonego ciągle był spokojny. Dojadł hamburgera i zamarł.
Obrócił się. Rozejrzał.
Sophie - dziewczynka, która prosiła, by zaśpiewał - właśnie poinformowała go, że coś... Ktoś jest w pobliżu.
Przez moment miał ochotę to zbagatelizować - ona lubiła psocić, a przecież niemożliwym było, by ktoś o tej porze zapędzał się w te części cmentarzyska... Bo i po co?
Tu nikt nie miał bliskich krewnych.
Ostatni zgon nastąpił w dziewiętnastym wieku.
Wiedział, bo znał wszystkie te nagrobki. Wszystkie nazwiska.
Pięknie. Ciekawe czy coś słyszała.
OdpowiedzUsuńNa komentarze żadnego z duchów w chwili obecnej starał się zwyczajnie nie reagować. Obrócił się w stronę kobiety, przełknął hamburgera i... Uniósł brwi. Co ona tu robiła?
Ładna.
- W czymś mogę pomóc? - Zagaił jakby był rasowym sprzedawcą, a do czynienia miał z klientem.
Właściwie możnaby nazwać to miejsce jego firmą...
Choć troszkę też firmą kościoła. On był tu tylko stróżem, ewentualnie kopał... Za miejsce trzeba było zapłacić księdzu.
Pierwsza, ciężka kropla deszczu uderzyła o jego policzek.
No tak, coś wisiało w powietrzu.
Nie dość, że było tak przeraźliwie zimno, to zapowiadało się, że będzie padało.
Zadarł głowę, by tym razem spojrzeć nie na stojącego nad nim ducha, a na niebo właśnie. Jakby chcąc ocenić, czy w ogóle będzie miał czas zjeść w tym doborowym jakby na to nie spojrzeć, towarzystwie.
Nim kobieta zdążyła odpowiedzieć - on sam wcisnął sobie resztkę hamburgera do ust.
Póki co nie sięgał do papierowej torby przy swoich stopach. Choć trzeba przyznać - kusiło go. Był głodny.
No i w chwili obecnej dzięki bogom nie miał na sobie roboczego stroju. W nim prezenetował się jak bezdomny.
Ubrany w czarny płaszcz, bojówki i duże, wojskowe buty.
Majonez i ketchup osiadły na jego brodzie i był nieco przybrudzony,ale nie wyglądał źle.
Geum
- Nie. - Pokręcił przecząco głową, gdy ta piękna, seksowna osoba zadała mu pytanie.
OdpowiedzUsuńBo owszem, zauważył wszystko.
Długie nogi, krągłe biodra, piersi, nienaganną figurę...
I ten strój!
Kompletnie nie pasował do żałobnika. Więc... Po co przyszła?
- Nie gadałem do siebie. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. Uśmiechnął się.
Spojrzał nieco niżej, w okolice dłoni tej kobiety. Sophie właśnie obchodziła ją ze wszystkich stron wzdychając, że chciałaby kiedyś tak wyglądać.
Ciężko było się nie uśmiechnąć, widząc fascynację na tej wiecznie, przerażająco młodej buzi. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem do twarzy kobiety.
- Jestem grabarzem. To moje miejsce pracy. Właśnie mam przerwę.
Złowrogo wyglądające chmury kłębiące się jakoby walczące smoki na nieboskłonie zwiastowały rychłą burzę - silne, ogromne... Pomrukujące jak najprawdziwsze bestie.
Ściemniało się powoli, a w okolicy było niepokojąco cicho, gdy mężczyzna pochylił się, by pochwycić swoją torbę z pozostałą weń jeszcz porcją frytek.
Kolejne krople deszczu zdawały się opadać na ziemię nieco intensywniej. Wciąż rytmnicznie, wciąż powoli... Ich tęten jednakowóż zdawał się nieco zwiększyć, stopniowo przyspieszając swoje tempo.
Lubił deszcz. Naprawdę. Tylko nie wtedy, gdy było tak porażająco zimno.
- Szuka pani kogoś? - Zagaił powstając w końcu z murku, na którym do tej pory siedział spożywając swój posiłek.
Geum
W jej ruchach było coś... Tak dziwnie pociągającego.
OdpowiedzUsuńOn nie spoglądał na dziewczyny tylko w sferze seksualnej. Na pewno nie na nowo poznane.
Przecież wolał pełniejsze dziewczyny, przecież wolał brunetki. Dlaczego nieznajoma przyciągała go do siebie tak dziwnym magnetyzmem..? Spojrzał raz jeszcze na Sophie i uniósł brew. Powiedziała, że ta kobieta jest niepokojąca. Owszem, była... Ale... Ale nie w negatywny sposób. Na pewno nie czuł tego w ten sposób.
I gdy się odezwała... Miała dziwny głos. Bogowie... Geum! Uspokój się.
Wziął głębszy oddech, powietrze niespodziewanie zawibrowało między wargami.
Po tym już mogła wiedzieć.
Działała na niego.
- Znalazłbym jeszcze kilka cichych miejsc. Niekoniecznie cmentarzy. - Stwierdził starając się zamaskować przyciąganie, które odczuwał rozbawieniem.
Brzmiał jakby żartował.
Uśmiechnął się nawet przy tym, po raz kolejny.
A uśmiech miał całkiem przyjazny, sympatyczny...
Ta warga... Ona robiła to specjalnie? Nie... Na pewno nie! Kto normalny próbowałby flirtować - choćby gestami - z GRABARZEM?
I to człowiekiem! Choć... Ona też nie wyglądała na jakąś szczególnie uzdolnioną.
Geum
[ A dziękuję za powitanie :3 Skoro lubisz wymyślać to liczę na jakiś pomysł z Twojej strony :))]
OdpowiedzUsuńTay
- Las. - Odpowiedział krótko, gdy tamta poprosiła o przykład.
OdpowiedzUsuńSerce w piersi mężczyzny załopotało mocniej, gdy kobieta przystąpiła w jego kierunku. Jak gdyby ktoś umieścił w klatce żeber kafar, który teraz koniecznie starał się wyłupać dziurę w jego trzewiach. Dziwne uczucie.
Acz przyjemne.
Długo jej spojrzenia nie zniósł. Nie był typem, który próbowałby mierzyć się wzrokiem, podczas, gdy w koło biega tyle osób.
To straszne! Dlaczego ta kobieta w taki sposób na niego oddziaływała? Spojrzał na Sophie, która z kolei zwróciła się do niego.
Z nieboskłonu ryknęło złowrogo. Smoki toczące nań walkę zdawały się dopiero rozkręcać.
Geum zmarszczył lekko brwi, z dziewczynki przeniósł spojrzenie na niebo właśnie.
- Będzie srogo. - Skomentował, przełknął głośno ślinę.
Starał się jak mógł najzwyczajniej w świecie nie patrzeć na twarz sukkubicy, nie zwracać uwagi na jej wdzięki.
Miał ku temu pole do popisu, bo sporo pozaziemskich się tu zebrało, by ich obserwować.
Nikt jednak zanadto, zbyt bezczelnie rozmowy nie komentował. Pozwalali mu się skupić jak gdyby wyczuwając, że z tą kobietą jest coś nie tak.
Był grzecznym mężczyzną. Naprawdę uprzejmym, szanował kobiety. Normalnie pewnie zaproponowałby, by się u niego schowała, tymczasem jednak wciąż powstrzymująć się od komentarzy, od gapienia się, stwierdził.
- Trzeba się schować.
Geum
Nie powinno się traktować kobiety jak rzecz, nie powinno się traktować kobiety jak...
OdpowiedzUsuń- Tak, niedaleko. - Odparł nim myśli powtarzane pod czerepem dotarły do niego z całą intensywnością.
Znów patrzyła w jego oczy, zdawała się być bliżej.
Nie zauważył nawet jak Gustaw - poległy ponad dwieście lat temu wojak - pokręcił głową z zażenowaniem dla jego słów. Nie spostrzegł jak wargi Sophie wyginają się w podkówkę z niezadowolenia. No tak.
Upomniała się. Powiedziała mu, że przecież obiecał, że zaśpiewa.
- Zaśpiewam ci, w nocy. - Wyrzucił z siebie nim zorientował się, że dla jego towarzyszki może to wydać się dziwne.
Uśmiechnął się przymilnie... Lepiej żeby pomyślała, że te słowa kierował do niej, czy by wiedziała, że otaczają go... ich... ludzkie dusze?
Wybrał opcję pierwszą.
- Na imię mi Geum, a tobie? - Zagaił odwracając się na pięcie.
W kilka sekund przemókł tak, że gorzej być nie mogło.
I choć prowadził ją dość szybko do swojego lokum - nie biegł w panice, nie uciekał przed płaczącym niebem. Nie było ku temu najzwyczajniej sensu.
I tak będzie musiał się przebrać, i tak będzie musiał się wysuszyć.
Te przyziemne myśli z trudem gromadziły się pod jego czerepem, gdy niewiasta była obok.
Co ona z nim robiła? W jaki sposób? I po co? Dlaczego?
Niewielki domek rozpościerał swe włości nieopodal cmentarza... Leżał właściwie w jego sąsiedztwie... Do tego z racji na niewielkie wzgórze, mimo iż znajdował się już poza granicami miejsca pochówku, musiał mieć dobry widok na rozpościerający się drzewa krzyży i krzaki pomników z okna...
Nic romantycznego, naprawdę.
Kto do jasnej cholery chciał uwodzić GRABARZA?!
Geum
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Aj aj sir >D]
OdpowiedzUsuńMusiał się napić. Ale nie tak jak poprzednimi razy, iż spokojnie wracał sam do domu. Musiał się po prostu naje.ać, nie wiedzieć gdzie się obudzi i na chwilę chociaż oderwać się od sprzeczek w gangu. A było ich coraz więcej. Jego wielka rodzina, powoli zaczynała się sypać. Ale wiedział iż wystarczy zabić jedną osobę, aby wszyscy na nowo się pogodzili. I co ważniejsze to On musi podjąć tą decyzję, jakakolwiek by nie była. Westchnął głośno wchodząc do baru. Poprawił swoje długie i ciemne włosy, siadając przy barze i zamawiając od razu butelkę najlepszego burbonu. Miał słabość do tego trunku. Jego zacięty wyraz twarzy mówił jedno, „nie podchodź bo rozpie.dole”. Nie miał najmniejszej ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Miał to przemyśleć, a przynajmniej do momentu dopóki będzie mu się chciało. Później najwyżej zadzwoni do swojego przyjaciela, aby go odstawił do domu. Nalał sobie pełną szklankę i wypił w dwóch trzech łykach. Nawet się nie skrzywił przyzwyczajony do tego smaku. Ba! On wręcz go kochał! Taki jego osobisty przyjaciel który pomagał na chwilę zapomnieć o aktualnych problemach. Smutno pije się do lustra, ale nie miał żadnego kompana do tego „specjalnego” zadania.
Mufin
[ Można by. Masz jakiś pomysł? I dzień dobry.]
OdpowiedzUsuń//Szczur
To co działo się potem... Przerosło jego wszelkie oczekiwania. Dawno już nie przeżył takiego uniesienia z kobietą. Istnej walki w pościeli... Starciu dwóch żywiołów, które ostatecznie połączone w jedno doznały uniesienia jakiego Geum się nie spodziewał.
OdpowiedzUsuńBył spełniony, zadowolony, gdy zasypiał u boku kobiety, gdy już było po wszystkim.
Jasne, że noc spędzona u jej boku z pewnością odbije mu się czkawką. Nie poszedł na cmentarz. Nie zaśpiewał Sophie, choć przecież tak na to czekała, tak go o to prosiła.
Nie porozmawiał z Larsem, który zjawiał się na jednym z nagrobków każdej nocy o północy opłakując zmarłą ukochaną, jak gdyby jej śmierć była tragedią większą niż samobójstwo, które później popełnił.
Jego przyjaciele potrzebowali towarzystwa. A on ich zawiódł tylko przez wzgląd na wdzięki pewnej kobiety.
Powienien czuć się z tym podle, tymczasem... Chciałby gościć między udami sukkuba... Zawsze. Nie żałował niczego. Przynajmniej w chwili, gdy leżał, gdy emocje z niego wyparowywały zostawiając po sobie tylko to cudne, przyjemne, lekkie uczucie rozkoszy.
Był zupełnie nagi, nie okryty nawet fragmentem pościeli.
Geum
[ Zamiast "w barze", przeczytałam "na bazarze". I tam by mogło być. Bazar czy coś, oboje kupują i się spotkali jakoś tak przez przypadek. Lub - bardziej pewna wersja; Volfie chciałaby coś kupić/broń. No i wiadomo do kogo się zgłosić bo niskie ( w miarę ) ma ceny. Lub ten bar, jak Ci będzie pasować.
OdpowiedzUsuńNo albo co tam wymyślisz. ]
[ Cóż, bezpośredniość to podstawa C: W każdym bądź razie, wątek chętnie i w ogóle, tyle że z pomysłami u mnie kiepsko. Tak od dłuższego czasu. ]
OdpowiedzUsuńNicolau
[A no był, był, więc okej ! Dawaj mi tu pomysł :D ^^ ]
OdpowiedzUsuńIgnis
Kolejny nudnawy dzień, w którym trzeba się postarać by było choć troszkę przyjemnie. Tak więc nogi same mnie poniosły do jednego z barów w Tennebris. Ochroniarz zmierzył mnie tylko spojrzeniem na co ja odpowiedziałam mu tym samym i weszłam do środka. Skierowałam się od razu do kontuaru przy którym usiadłam. Skinęłam na barmana, który podszedł do mnie. Zamówiłam jednego drinka, którym po paru minutach zaczęłam się rozkoszować tak na umilenie tego dnia. Kątem oka rozejrzałam się po lokalu szukając jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo nie znałam. Obok mnie siedziała jakś kobieta... sukkub. Było to widać na pierwszy rzut oka. Bynajmniej nie jestem jedynym demonem pod tym dachem...
OdpowiedzUsuńIgnis
[ Tja, to już norma, że to ja zaczynam xD Tylko podsuń pomysł, bo ja jestem z nich wypłukana~~ ._." ]
OdpowiedzUsuńHarold
[ To ja strzelam w tę drugą opcję xD Może być całkiem zabawnie, o~~ To jeszcze jakieś uściślenia? Gdzie, co, jak, dlaczego, u kogo? :D ]
OdpowiedzUsuńHarold
[Yup, to zaczynam xD]
OdpowiedzUsuńNiech ktoś w końcu zgasi te cholerne słońce.
Otworzył niespiesznie oczy, zamrugał parę razy przyzwyczajając się do wszechogarniającej jasności. Co za palant nie zasłonił żaluzji? Jaki idiota zmienił jego wspaniałą, czerwoną pościel na to szarawe, bawełniane coś? I...zaraz, zaraz, to wcale nie było jego łóżko.
Usiadł mrucząc coś pod nosem. Bolała go głowa, ale to wszystko. I był wręcz pewien, że ten ból nie był wynikiem sporej ilości alkoholu jaką wczoraj spożył.
Bo tak. Zdecydowanie za dużo wypił poprzedniego wieczora. Powinien przystopować po trzydziestym piwie, ale chciał być twardy. No bo jak to, Żniwiarz ma się poddać w walce z jakimś brudnym gnomem? O nie, nie gdy to on, Harold Lee, ma być przeciwnikiem.
Szkoda tylko, że zawsze kończy się to w ten sam sposób.
Rozczochrał włosy, zlokalizował gdzieś w kącie swoją koszulkę i już miał w stać, gdy jakiś impuls kazał mu spojrzeć w bok.
Blondynka. Neh, czemu to zawsze musi być blondynka.
Poklepał dziewczynę po ramieniu wzdychając cicho.
- Pobudka, Śpiąca Królewno.
Harold
Przewróciłam tylko oczami, gdy dostrzegłam jak sukkubica torturuje barmana, który jak widac ledwo się trzymał. Westchnęłam, jacy ci mężczyźni bywają naiwni, acz cóż poradzić gdy kobieta posiada mroczniejszą bardziej kuszącą wersję siebie. Nie było mi go jakoś specjalnie żal, ale nie mogło to drażnić. No sory, ale jedyną kobietą w tym lokalu to ona nie jest. Zaczęłam palcami wystukiwać jakiś rytm na drewnianym blacie kontuaru, a drugą uniosłam szklankę i dopiłam do końca drinka.
OdpowiedzUsuń-Bo zaraz wypalisz w nim dziurę tymi swoimi oczkami.- Mruknęłam kiwając na barmana by dolał mi jeszcze. "Wypalisz" jak to ironicznie brzmi w moich ustach. Bynajmniej na parę minut wyzwoliłam młodego mężczyznę spod uroku blondynki. Tak na marginesie, czemu faceci łatwiej lecą na blondynki? Ach tak, ten anielski niewinny wygląd...
Ignis
- Chyba nie leżałaś w wygodnym łóżku, dziecinko. - uśmiechnął się dobrodusznie kręcąc głową. Lądowanie w jakiś dziwnych pokojach, z całkowicie obcymi osobami zawsze wydawało się Haro wyjątkowo zabawne. Wstał z łóżka, przeciągnął się z cichym pomrukiem zadowolenia i zabrał się za zbieranie swoich rzeczy. W pewnej chwili spojrzał na dziewczynę marszcząc nos.
OdpowiedzUsuń- A tak poza tematem łóżka, mogę wiedzieć kim jesteś? Muszę wiedzieć kogo skarżyć o ewentualny gwałt. - wyrzucił z przesadnie słodkim uśmiechem. Ta dziewczyna co prawda nie wyglądała jakoś szczególnie groźnie, a demoniczny zapach jaki unosił się w okół niej, był zbyt słaby by Harold mógł się autentycznie bać, ale zawsze pozostaje ten margines niepewności. Bo jeśli zaraz okaże się, że zechce się na niego rzucić i odgryźć mu to i owo...Wolał wiedzieć na kogo ma skarżyć.
Harold
[Z wielką chęcią. Niestety za mało w karcie, abym mogła wpaść na pomysł, jakie losy mogłyby w ich życiu namieszać. Liczę, że mi coś o niej opowiesz albo sama rzucisz pomysłem :) Mogę zacząć.]
OdpowiedzUsuńKai Avila
[Miałam z niego zrobić geja bo shippuję Larry'ego i w sumie z każdego faceta robię przynajmniej biseksualistę, ale możemy poromansić xD To myśl, ja zacznę :D]
OdpowiedzUsuńXavier
[Hmm, przypomnę Ci tylko, ze na anioły nie działają, żadne sztuczki, chyba, że są bardzo dobre... Ale przecież Volfie nie musi o tym wiedzieć. Xav zrobi się wredny i jak już będą u niej to mógłby jej powiedzieć, że po prostu z nią przyszedł pod pretekstem jakiejś dobrej książki a nie seksu, hm? Akceptujesz ten pomysł? Oh, i nie musisz się podpisywać, jak już raz zobaczę to potem widzę i mnie się samej też nie chce podpisywać więc wiesz..]
OdpowiedzUsuńXav
[Okej, czyli będzie ciekawie!]
OdpowiedzUsuńXavier błądził między wysokimi, jak on sam półkami szukając dobrej książki na wieczór. Jak na tą porę było tam wiele osób i trochę bolała go głowa od tylu myśli ludzi.Postanowił się całkiem wyłączyć i nagle wszystko ustał. To strasznie uciążliwy dar jeśli się go nie kontroluje. Ale wracając do książek. Wyszedł zza rogu do kolejnego z działów i zobaczył blondynkę, próbująca dosięgnąć książki z najwyższej półki. Podszedł i ściągnął ją.
- Proszę - powiedział podając jej książkę.
[To co z tym pomysłem? Ja mam go rozkminić, czy coś podrzucisz?]
OdpowiedzUsuń[To ja zapraszam, niech będzie podła - zobaczymy co z tego wyniknie:D]
OdpowiedzUsuńWzruszyłam tylko ramionami na jej słowa.
OdpowiedzUsuń-Moim zdaniem możesz go nawet schrupać, tylko oszczędź moje oczy.- Wymruczałam po chwili. Czasem zastanawiałam się czemu przy innym demonie moja demoniczna strona włączała się i stawiała w gotowości? Taa demon demonowi równy. Zabawne ile w tym prawdy, ale przy swoich w końcu mówi się, że jest najlepiej. Podniosłam się ze swojego stołka, który był oddalony od sukkubicy o jakieś dwa miejsca i przysiadłam się obok. W sumie miałam gdzieś czy pomyśli sobie, że jestem natrętna czy coś w ten deseń, ale miałam ochotę otworzyć do kogoś usta i tyle.
Ignis
Seth się włóczył. Ostatnio włóczył się prawie codziennie, wciskając dłonie w kieszenie spodni, krążył po drobnych uliczkach Spaczonego Miasta, jak zwykł sam nazywać Tennebris. Od jakiegoś czasu nie mógł spać. Kiedy kładł się do łóżka, oczy same otwierały się, chyba że wcześniej porządnie odurzył się alkoholem, albo czymś mocniejszym. Tej nocy, nie chciał jednak skończyć w łóżku, pogrążony w narkotycznych snach. Świerze powietrze, o ile w Spaczonym Mieście istniało coś takiego jak świeże powietrze.
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedy sprowadził się do Tennebris, chodził po ulicach i dziwił się temu, co potrafił widzieć w ciemnych zaułkach. Teraz, po kilku latach, rzadko bywał zaskoczony, przyzwyczaił się.
Seth rzadko kiedy nie patrzył przed siebie, kiedy chodził ulicami Spaczonego Miasta. Trudniej było w tedy zginąć, albo zostać okradzionym. No i zauważało się całkiem urocze dziewczyny, sunące chodnikiem i byłby całkiem niezłym pomysłem na spędzenie wieczoru, gdyby nie lekko podchodząca siarką aura. Seth uśmiechnął się pod nosem. No tak, Spaczone Miasto i ładna dziewczyna, sukkub, albo coś podobnego. Pokręcił głową gdy prawie na niego wpadła. Zamiast tego położył dłonie na jej ramionach i delikatnie obrócił, potem obrócił się na pięcie i poszedł dalej.
OdpowiedzUsuń- Uważaj troszkę. - Rzucił z zawadiackim usmieszkiem.
- Nie, to ja Cię ominąłem, bo nie patrzysz gdzie idziesz. - Powiedział zatrzymując się, ale nie odwracając. - Jak nie chcesz żeby ktoś Cię potrącił, to patrz gdzie idziesz. A jak nie, to naucz się grzecznie mówić: ,,przepraszam panie Winchester, że na pana wpadłam" - Dopiero teraz się odwrócił.
OdpowiedzUsuńBrunet uśmiechnął się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem pewien - powiedział spoglądając na nią. - Co to za książka? - zapytał wskazując na tomiszcze. Co to w ogóle za dział? Ugh, tak to jest jak się nie patrzy, gdzie się chodzi.
Machnął ręką w niedbałym geście. - To był przykład, nieważne. - Patrzył na nią przez krótką chwilę. - Niemniej jednak jako kulturalna młoda panna, powinnaś przeprosić. - Dodał uśmiechnięty z pewną nutą drapieżności. To nie tak, że mu na tym zależało, po prostu nudził się strasznie, a zawsze lepiej było podrażnić jakąś smarkulę na ulicy niż gnić w ASylum i gapić się w ścianę.
OdpowiedzUsuń- To zrobimy tak. - Stwierdził podchodząc i uśmiechając się zadziornie. - Ty ładnie przeprosisz a ja, zaproszę Cię na drinka, hmmm? - Zapytał unosząc brwi,
OdpowiedzUsuń- Spodziewałem się, że włożysz w to więcej wysiłku, no ale na początek musi wystarczyć. - Seth udawał lekko zdegustowanego. - Choć, za rogiem jest miła knajpa, z dobrym grzańcem. - Ponownie obrócił się i ruszył w swoim kierunku, po drodze jeszcze obrócił się do niej i zachęcił ruchem głowy.
OdpowiedzUsuń- Nie sądzę, żebyś z tym miała problemy - powiedział z lekko kpiącym uśmiechem. - Stawiam na to "później" - zaśmiał się cicho. - Jak się nazywasz? - zapytał przyglądając się jej.
OdpowiedzUsuń- Jestem Xavier - uśmiechnął się do niej. - Co byś powiedziała na kawę, krew czy co tam pijasz, hm? - zaproponował. Cóż, czuł, że nie jest człowiekiem, a niegrzecznie byłoby się wkradać do jej umysłu.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam, jeśli Cię to uraziło - powiedział. - Nie masz aury jak człowiek, więc jesteś jednym z tych niezwykłych sworzeń - wzruszył ramionami. - Bierzesz tę książkę? - zapytał wskazując podbródkiem na tom, który podał jej wcześniej.
OdpowiedzUsuń- Czym? - zapytał, kiedy wyszli już z biblioteki. - Przecież mogłem pomyśleć, że jesteś wampirzycą. Są ładne, mają bladą skórę - zupełnie jak Ty - wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń