niedziela, 6 października 2013

Biedny piesku Pawłowa, kociaku Schroedingera, obyś dożył do wiosny...




 

 Tima Beckler


Technicznie siedem lat, fizycznie około dziewiętnastu, duchowo dwa lata mniej. Ech, skomplikowana fizjologia...

Co mogłoby się stać, gdyby ludzie zdołali odzyskać dominację? A może gdyby, przypuśćmy, posunęli się do ostatecznego rozwiązania kwestii wszystkich tych krwiożerczych istot, których bliska obecność spędza im sen z powiek? Powiedzmy, że za pomocą kontrolowanego ataku biologicznego... Wirus Echibori na przykład. Nadaje się doskonale, kilka dni życia, ciągłe wewnętrzne krwotoki, pękające tkanki, schodząca skóra i bolesna agonia. Zatem zaczynamy...

Próba pierwsza, zarażanie młodych ofiar wampirycznej przemiany, próba druga, zakażanie wirusem, następnie przemiana w wampira. Równoległe badania nad szczepionką dla wybranych, nigdy nie ukończone, bo pracujący nad tym zespół nieoczekiwanie opuścił ten padół łez, w ostatnich chwilach życia wijąc się w kałuży własnej krwi i innych wydzielin. W takiej sytuacji nie miał już większego znaczenia fakt, iż kilka najdłużej żyjących, zdeformowanych i gnijących za życia "zwierząt doświadczalnych" pierwszego i drugiego pokolenia zdołało zbiec. A co niektóre zdążyły jeszcze przed nieuniknionym zgonem złożyć błoniaste, galaretowate jaja...

W piwnicy Jonathana Becklera nieoczekiwanie przyszło na świat zdumione swoim istnieniem stworzenie. Stworzenie płci pięknej, mniej pięknej, larwalnej jeszcze wówczas postaci, które nazwało siebie Timą. Nazwisko po jakimś czasie przejęło po zwłokach właściciela domu, które znalazło po kilku dniach przeszukiwania tymczasowej kryjówki. W pobliżu ciała tak zdeformowanego, że trudno było je zidentyfikować...
Tima pomimo szybkiego rozwoju i towarzyszącej temu przemiany, która w jakimś stopniu upodobniła ją do człowieka, charakterem nadal przypomina dzikie zwierzątko. Unika innych istot, woli pozostawać w ukryciu, a kiedy już nawiąże jakąś znajomość, potrafi nieoczekiwanie ujawniać niekontrolowane, gwałtowne reakcje. Kieruje się bardziej instynktem niż rozsądkiem i ta strategia chyba się sprawdza. W końcu nadal żyje w tym niespokojnym mieście...
Raczej niewiele osób przypisałoby jej autorstwo imponujących dzieł namalowanych na ścianach i sufitach opuszczonych budynków. Pod tym względem przypomina nieco autystyczną sawantkę, posiada doskonałą pamięć fotograficzną, zmysł przestrzenny i zdolność do odwzorowywania i przetwarzania zapamiętanych widoków.
Pomimo, że w przeciwieństwie do wampirów może poruszać się za dnia, opuszcza kryjówki głównie nocą. Jest szybka, zwinna, potrafi się błyskawicznie regenerować i odżywia się krwią. Rzadko atakuje rozumne istoty, poluje głównie na bezpańskie zwierzęta albo szczury. Wbrew pozorom jej najgroźniejszą bronią nie jest jad, sama toksyna powoduje tylko kilkunastominutowy całkowicie odwracalny paraliż. Ale wydostająca się z jej żądła ciecz zawiera wysokie stężenie jednostek wirusa Echibori. A to już stanowi poważny problem...






[Tak, nie pospieszyłam się i owszem, karta jest jaka jest, średnio jestem zadowolona. Inspiracja głównie Istotą, z małym dodatkiem moich wykładów z mikrobiologii. Pewnie to poprawię wkrótce, później zapomnę. Zapraszam do wątków, nie gryzę, Tima gryzie głównie pieski, kotki i szczurki, nie istoty rozumne. Współautorów nie zaraża, więc nie ma powodu do obaw.]

15 komentarzy:

  1. [ Trzy razy oglądałam ten film. ♥
    No, ciekawa jestem, jak te stworzonko sobie poradzi w Tenne. Miłej gry. c: ] | Code

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Istota, jak miło. <3
    Dzień dobryy. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Spotkanie.. Czy ja wiem, raczej na pomysły nie wpadam bo raczej nic mądrego nie przychodzi.
    Mogliby się spotkać gdzieś tak przez przypadek, aa że jedno i drugie to takie wybryki natury - czy raczej Tima, to wybryk natury bo Szczurek nigdy takiego czegoś nie widział to i może się co wywiąże.
    ...Nope, nie umiem. <D ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  4. Życiem tętniło całe miasto. Podziemia, budynki, czasami nawet przestrzgać nad ziemią. To już zależało od upodobań różnych istot.W dzień tego życia było niewiele. W nocy dopiero wychodziło z ukrycia, a nawet wtedy nie było bezpiecznie. Nigdy nie było bezpiecznie. Mogłeś się schować i nie wychodzić al prędzej czy później Ciebie też dopadną. Taka była kolej rzeczy. Dlatego trzeba było się ustawić.
    Jak Ralph.
    Szczur przez cały dzień był na mieście, załatwiając interesy. A to sprzedał komuś jakąś błyskotkę, a to komuś wklepał do głowy jakieś wyssane z palca kłamstwo dzięki któremu zarobił. Ale inaczej się nie dało. Jego interesy często opierały się na kantowaniu. No i źle nie było. Było w porządku.
    No, do czasu aż ktoś nie będzie miał jakichś obiekcji co do sprzedanego towaru. Jak ten tutaj pół-ork. Szczur przyglądał się mężczyźnie, jego ruchom i przysłuchiwał się jego podniesionemu głosowi.
    - Naszyjnik który mi sprzedałeś był podróbką! Tyle kasy wyrzuconej w błoto! Masz mi ją zwrócić, natychmiast! - Ork miotał z oczu błyskawice, zaciskając potężne dłonie w pięści. Niewesoło.
    - Żadnych zwrotów kasy nie będzie, co Ty sobie myślisz? Kupiłeś? Kupiłeś, nie ma zwrotu, obejrzałeś wcześniej towar. Spodobał Ci się, podpasował, a żeś jest niedoświadczony, no to cóż, spierdalaj. - Uskoczył przed zbliżającą się w szybkim tempie pięścią. Agresywny osobnik, nie ma co. No a co on może zrobić w takiej sytuacji? Pierdolnąć mu i zwiać, nie ma zamiaru mieć połamanych jakichś części ciała.
    W dwóch krokach znalazł się przy mężczyźnie, wycelował w jego brzuch i kopnął mocno. Co jak co, ale ten się zgiął. Odpowiednie miejsce i osobnik nie ważne jakiej rasy potrafi się zgiąć. Słabe gnidy. Szczur parsknął i wmieszał się w tłumek klientów, przechadzających się pośród stoisk. I tyle go widzieli. Nigdzie nie było szczurzej mordy ani kolorowego irokeza.
    Kochany domek. Prawie domek. Na jego pysku pojawił się uśmiech gdy do jego nozdrzy wdarł się zapach starości, stęchlizny i kurzu. Tak to już było gdy się mieszkało w nieużytkowanej części metra. Taki już los. Podszedł do kanapy stojącej gdzieś w kącie i zapalił lampkę. Światło było słabe, ledwie dające światło ale na razie to mu wystarczało.
    Znieruchomiał słysząc skrzypienie drewna. Znał każdy dźwięk na swojej "posesji" dlatego wiedział skąd dokładnie to dobiegło. Ogonem wymacał włącznik przedłużacza na który nacisnął. Blask reflektorów przymocowanych w miarę regularnych odstępach do sufitu rozświetlił peron i tory, oślepiając i jego i możliwego intruza. Gdy już jego oczy przywykły do światła, Skaven stał na lekko rozstawionych nogach z pistoletem w dłoni. Wycelował go w dziwną, pokraczną istotę siedzącą na stosie skrzynek. Nie wyglądała na zbyt inteligentną, ale błysk w oczach wystarczył by stwierdzić, że pokraka należy do tych mądrzejszych. Wyglądała jakby uciekła z cyrku lub jakiegoś laboratorium. Wyszczerzył zęby w nerwowym, obronnym syku.

    [To-to jakieś głupoty bez sensu bo nie umiem pisać/nie wiedziałam co, so, postaram się żeby następnym razem to wyglądało lepiej. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie był przyzwyczajony do gości w swoim domu. Zwłaszcza do takich gości. Zmutowanych, dziwnych, wyglądających jakby uciekli z wystawy dla dziwadeł lub cyrku. Ale on sam też był dziwadłem. A dziwadła powinny trzymać się razem. Zwłaszcza, że istota nie wyglądała dla niego na mendę społeczną.
    Nie mogła nią być. Była zbyt pokojowo nastawiona, nie próbowała mu grozić, nie chciała go atakować i nie chciała na siłę dowiedzieć się kim jest, co to robi, czy inne tego typu głupoty. Miłe. Uśmiechnął się kącikiem warg i opuścił dłoń z pistoletem. Oczy ze źrenicami zmniejszonymi do granic możliwości zaczęły go boleć. No tak, gwałtowna zmiana oświetlenia plus to, że praktycznie zawsze przebywał w ciemnościach. Bez zbędnego komplikowania czy udawanych jakichś reakcji, odłożył pistolet na kanapę i pochylił się, wyłączając zasilacz. Musiał jak na razie oszczędzać paliwo bo nie chciało mu się targać kanistrów z benzyną. Wesoło nie ma co.
    Gdy światła już zgasły a skwierczenie reflektorów ucichło, spojrzał ponownie na niespodziewanego gościa. - Skaven. Szczurołak tak jakby. A Ty? Nie wyglądasz na normalną. Nie jesteś normalna, to pewne. Nie pachniesz tak jak wszyscy. A i się zachowujesz inaczej. - Przesunął palcami po głowie małpki która już siedziała na jego ramieniu. Wcześniej spała w swoim "legowisku" jeśli można tak nazwać karton z kołderką. Jeszcze tylko Felka znaleźć i rodzinka będzie w komplecie. Małpka, przyglądała się chwilę Timie po czym wyszczerzyła ząbki we wściekłym warknięciu zmieszanym z sykiem. Ralph delikatnie nacisnął na jej kark by się uspokoiła i schował dłonie do kieszeni bluzy nie spuszczając wzroku z Timy. - A, poza tym, Szczur jestem. No i czego tu szukasz? Jak tu w ogóle dotarłaś? Ta stacja jest spory kawałek od działającej linii metra. Musiałaś tu przyjść w jakimś celu. - Potrząsnął głową, jakby się nad czyś zastanawiając. - ..Zabłądziłaś? - Zapytał z niejakim zdziwieniem w głosie, zamaskowanym rozbawieniem. Niezły dowcip, nie ma co. Cyrk normalnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Code i Tima to raczej trudny paring, ciężko znaleźć im taki temat, który by pasował i nam i postaciom. Code raczej nie chodzi do takich typowo niebezpiecznych miejsc, bo jest ciotą i się nie obroni. A już w ogóle, gdyby jej taka Tima wyskoczyła i spróbowała na psy zapolować... Nie wiem, Kodzia chyba by spanikowała i usiłowała obronić pchlarze.
    Pewnie wszystko skończyłoby się śmiercią psów i ciężkim stanem Code. XD

    Więc mogę się wkręcić w wątek Twój i Szczura, coby poprzeszkadzać c8 ] | Code

    OdpowiedzUsuń
  7. [ W moim mniemaniu taka jest. Chodzi mi o to, że jej jedyna broń to nóż i pod tym względem jest nieco nieporadna. o:
    Code może po prostu wpaść do meliny Szczura i natrafić na tę dwójkę. Myślę, że wtedy wypadałoby ustalić kolejność, żeby nic się nie pokręciło. A Szczurasek się zgodzi. ] | Code

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jest super]
    Seth miał za sobą ciężką noc. Chociaż nie tak, jakby nie znał magii. Burda dwóch krasnoludów (a mówią że ta rasa ma mocne głowy) kosztowała go dwa stoliki i kilka krzeseł. Zastanawiając się jakim cudem taki pokurcz może przelecieć przez pół sali, zamiatał podłogę, ziewając co jakiś czas. Większość energii zużył na wywalenie delikwentów, więc teraz musiał zająć się wszystkim ,,po ludzku". Kiedy rzucił już wszystkie kawałki drewna w kąt, ogarnął podłogę, szkło i już zbierał się by zamknąć, do środka wpadło coś.
    Coś nie było zbyt wysokie, lekko przygarbione i ubrane było w dość zniszczone ubranie, lekko zalatujące kanałem.
    Seth uśmiechnął się pod nosem, w końcu i tak wyglądała lepiej niż większość jego klientów.
    - Spokojnie, alkoholu mi jeszcze nie brakuje. - Powiedział widząc z jaką werwą dostała się do środka. - Co podać? - Zapytał wchodząc za kontuar.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Przepraszam za opóźnienia z przywitaniem. Też widziałam Istotę, genialny i przerażający film! Masz jakiś pomysł, co mogłybyśmy sklecić razem? :)]

    Kai Avila

    OdpowiedzUsuń
  10. Seth nalał literatkę wódki i wrzucił do środka kostkę lodu. Zwykle zrobił by odwrotnie, ale coś czuł że tej klientce przyda się nieco więcej alkoholu. Starał się na nią nie patrzeć, znaczy się nie lustrować jej fizjonomii od stóp do głów jednocześnie skanując ją za pomocą magii. Ograniczył się do naturalnych przelotnych spojrzeń i normalnej pogawędki.
    - Ciężki dzień? - Zapytał stawiając przed nią szklankę na małej serwetce.

    OdpowiedzUsuń
  11. [W sumie może być. Możesz zacząć? :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jesteś cudowna!]

    Odgłos otwieranych drzwi z korytarza zmącił cisze w jednej sekundzie, potem zaś szelest stawianych kroków zaczął zbliżać się ku niej niczym upiorne monstrum. Kai rozejrzał się po pomieszczeniu, by, ku zaskoczeniu niejednego bocznego obserwatora, dopiero na samym końcu spojrzeń na zmasakrowane zwłoki.
    Ani jeden mięsień jego twarzy nie drgnął, gdy zbliżył się ku przybitemu do stołu osobnikowi. Położył dwa palce w okolicach tętnicy szyjnej nieszczęśnika, stwierdzając zgon. Musiał wyzionąć ducha jakieś trzy godziny temu.
    — Ten kto ci to zrobił, jest niezłym psycholem — odezwał się do nieboszczyka, jakby istniała możliwość, że ten usłyszy go gdzieś w zaświatach.
    — Hej, Avila, jak tam teren? — Z korytarza rozległ się inny męski głos, należący do jego towarzysza.
    — Znalazłem go! Wezwij posiłki i lepiej tu nie wchodź! Prawdziwa rzeź! — odkrzyknął mu, nieznacznie unosząc głowę. Nagle jego wzrok samoistnie dotknął kryjącą się za szafą dziewczynę. Wówczas nie wiedział jeszcze, że ma do czynienia właśnie z kimś płci rześkiej, gdyż jedyne, co dostrzegał do wystający zza mebla ogon. — Dobra, koleżko, koniec zabawy. Liczę do trzech i masz stamtąd wyleźć, jasne? — Skierował się z tymi słowami do ukrywającego, przeświadczony, że to, co za chwile zobaczy będzie jakimś opryskliwym rzezimieszkiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapadła krępująca cisza. Jedynie brzęczenie natrętnej muchy, latającej gdzieś pod mrugającą żarówką, zakłócało spokój. Kai zmarszczył brwi, lustrując nietypową istotę z góry do dołu, analizując w umyśle, czy kiedykolwiek miał z kimś takim do czynienia. Najwyraźniej nie, bo umysł Skrzydlatego zaalarmował pustką.
    Wciąż był gotowy do ataku, nawet jeżeli z drugiej strony nie pojawiały się żadne przesłanki nadchodzącego niebezpieczeństwa.
    Wtedy rozległ się huk drzwi uderzających o ścianę, a do pomieszczenia wparował kompan Kaia.
    — O cholera! — zawołał z niedowierzaniem — Kim jesteś!? — Wycelował w stronę dziewczyny lufę pistoletu, lecz Avila brutalnie mu ją wyrwał.
    — Nie jest winna. To nie jej szukamy.
    — Tak? Więc kto zmasakrował tego kolesia? — wskazał na martwego elfa, ewidentnie domagając się odpowiedzi od nieznajomej.
    — Znalazła się tutaj już po wszystkim, mam racje? — Kai nie wiedział czemu, ale wierzył słowom, które powiedziała, chociaż rozsądek nakłaniałby niejednego do zachowania czujności. — Pytanie, co tu robisz?

    OdpowiedzUsuń