czwartek, 21 października 2010

...











 

 



 

 
Que                                                      Yu   










wtorek, 19 października 2010

Ten magiczny pokój.


> Pochodzi z Chin.
> Po śmierci nigdy nie użył swojego prawdziwego nazwiska, choć wciąż je pamięta.
> Był kochankiem Liu Zhao, jednego z cesarzy.
> Miał młodszą siostrę, do której przychodził jeszcze wiele lat po swojej śmierci.
> Nienawidzi, gdy ktoś miesza się w jego sprawy.
> Akceptuje przedstawicieli wszystkich ras, jednak są takie, z którymi na pewno się pobije.
> Był pacjentem Szpitala Psychiatrycznego im. Viktora Lee w Maine.
> Zdiagnozowano u niego kilkanaście chorób, zarówno tych fizycznych, jak i psychicznych.
> Jest właścicielem kota Yu i fretki Que.
> Ma kilka tatuaży.
> Ubiera się dość nietypowo, nawet jak na Żniwiarza.
> Czasem olewa rozkazy z góry / z dołu.
> Potrafi rozpoznać, do jakiej rasy należy dana osoba. Niekiedy może nawet podać jej imię.
> Mówi w dziesięciu językach.
>  Ma skłonności masochistyczne.
> Często buja w obłokach.
> Lubi straszyć swoje ofiary tuż przed ich śmiercią.
> Uwielbia zapach jaśminu.
> Ma ledwo 167 centymetrów wzrostu.
> Kocha czytać książki.
> Czasem przedstawia się jako Jiyu (jap. wolność) .


"Leave me alone."


Jest szalony. Ewidentnie ma wiele z wariata.
Śmiech, spojrzenie, sposób w jaki czasem zdarza mu się myśleć.
Mówią na niego "arogant".
Nauczył się polegać tylko i wyłącznie na sobie - przez prawie dwa tysiące lat, nie widział prawdziwej miłości czy przyjaźni. To bajeczki dla dzieci i słabych ludzi.
Egoista, przekraczający wszystkie granice. 
Nic nie razi go bardziej jak szara masa bez wyrazu.
Gdyby tylko mógł, nauczyłby ludzi co to "indywidualność".
Głupi szczeniak, który wciąż wykłóca się o swoje zdanie, nawet jeśli wie, że nie ma racji.
Masochistyczny dupek, często przekraczający tę cienką granice pomiędzy dobrem, a złem.
Choć czy ktoś taki jak on może być dobry?

Miły. 
Sporadycznie całkiem sympatyczny chłopaczek z burzą farbowanych włosów i mnóstwem tatuaży. Potulny i nawet, o zgrozo, skory do ustępowania.
Ale tylko w momentach, gdy naprawdę chce.