sobota, 5 października 2013

LOL, I' m fighter.



- Hi, I' m human . 

Olivia Price 
26 lat 
Policjantka i Łowca 


Urodziła się w Londynie, gdzie wychowana została przez rodzinę zastępczą. Przez Łowców. Jej biologiczni rodzice zostali uprowadzeni przez wampiry. Co się z nimi stało? Tego nikt nie wie, a miała wtedy zaledwie sześć lat. 

Nie posiada żadnego partnera życiowego, jest jedynie uciekającą panną młodą. W Londynie miała wziąć ślub z Marcusem, ale tak na prawdę kochała innego. W ostatniej chwili zrezygnowała i uciekła, by odnaleźć Arthura. 

Utrzymuje kontakt z rodziną, codziennie rozmawiają przez telefon i wymieniają się informacjami na temat stworzeń. Zawsze rano uprawia jogging, lubi skakać na dachach.

W nowym mieście czuję się pewnie, ma co robić. Pracuję w komisariacie, gdzie goni za mordercami, gwałcicielami i innymi przestępcami. W nocy robi to samo, tyle że zabija dziwne kreatury. 

Jest na pozór twarda, nie boi się niczego i pozwala w to wierzyć. Nie lituje się nad biednymi sierotkami, sama nią była przez krótki czas. Nie robią na niej wrażenia bezdomni czy chorzy, co ją to? Ma swoją dumę i za Chiny nie przyzna się do błędu. Tak na prawdę to tylko jej żelazna skorupa, która broni ją przed rozczarowaniem i bólem emocjonalnym. Jest pełna sprzeczności, jak to każda kobieta. Nie boi się wykorzystać swoich kobiecych atutów, by zyskać to, czego pragnie. 

______________

Tak więc witam się z Olivką cieplutko. Postać Arthura będzie do przejęcia w wolnych, jak coś. :) 

19 komentarzy:

  1. [Witaj na blogu :D Bardzo fajna postać ;D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Nic się nie stało, mademoiselle : )
    Jeśli masz jakiś pomysł, to nawet mogę zacząć. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ciekawy pomysł. ;) Zechcesz zacząć, czy ja mam to zrobić?]

    Geum

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Cóż, ja i pomysły to chwilowo temat nieco trudny. Ale wątek zawsze bardzo chętnie, zacząć mogę albo coś C: ]

    Nicolau

    OdpowiedzUsuń
  5. [Wątek.
    Ty pomysł.
    Ja zaczynam.
    Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ to brzmi jak plan. Także ten, zaczynam]

    Mieszkanie Nicolau nosiło wszelkie znamiona lokum starego kawalera. Znaczy się, było cokolwiek nieuporządkowane, żeby to ująć ładnie i zgrabnie. W korytarzu stały sobie nijak niezabezpieczone butle z gazem, podłogę zaanektowały koty z kurzu, dziura, czy raczej wgłębienie w gipsowej ściance, oddzielającej część sypialną od reszty mieszkania, czekało na naprawę już drugi miesiąc. Widok cokolwiek zniechęcający i wywołujący zdumienie - gdy człowiek idzie zlecić wykonanie amuletu albo rzucenie uroku, to spodziewa się jakiegoś... klimatycznego wystroju wnętrza. Ciężkie zasłony, świece, zapach trociczek, wyszczerzona czaszka gdzieś w kącie, salamandra w formalinie, te sprawy. Nie wiedzieć czemu, laicy uznają to za oznaki profesjonalizmu. Nicolau serdecznie za taki profesjonalizm dziękował, wolał już egzystować w swoim prywatnym chaosie i przyjmować mniej zleceń, niż otaczać się chłamem.
    I ta właśnie niewielka ilość zleceń sprawiła, że zdziwił się niemożliwie, słysząc pukanie do drzwi. Po chwili zdziwienie zmieniło się w przerażenie - bo ktoś p u k a ł. Stanowczo, ale grzecznie. A tutaj zazwyczaj wali się pięścią w drzwi. Ewentualnie wchodzi bez większych ceregieli. Czasem z drzwiami.
    To, że ktoś stara się zachować pozory dobrego wychowania zwiastowało tylko i wyłącznie kłopoty. Mózg Nicolau momentalnie wskoczył na wyższe obroty. Uciec? Niby jak? Wszystkie okna wychodzą na podwórze, a na dobrą sprawę to nie wiadomo, czy nieproszony gość jest sam. Jeśli tak, to może by dał radę dobiec do muru i przeskoczyć na kolejne podwórko, ale zakładając, że na zewnątrz może być ktoś jeszcze...
    Istnieje również opcja, by grać porządnego, wielce zadziwionego wizytą domową obywatela. Co prawda tej porządności zaprzeczał zarówno wygląd mężczyzny, jak i wszelkie dobrodziejstwo inwentarza składowane w mieszkaniu, ale...
    Pukanie nasiliło się. Nicolau kilkoma długimi krokami pokonał dystans dzielący go od drzwi i otworzył je.
    - Słucham?

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Może być wątek. Byle był pomysł. Ja się do pomysłów nie nadaję bo nie umiem wymyślić. A i zaczynać też nie lubię/nie umiem. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  8. [Nie ukrywam, że pomysł mi się podoba, ale jeśli mam zacząć, to jutro dopiero, bo dzisiaj padam. ]
    Ceraphine

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Nie trza dalej, pasuje. Wracałby akurat z miasta i by ją znalazł, o. Pomysł dobry, nie powiem, że nie. ]

    //Szczur

    OdpowiedzUsuń
  10. "Jestem z policji".
    Za takie stwierdzenie, ba, sam błysk odznaki, w pewnych dzielnicach można było zostać dotkliwie pobitym. Czasami ze skutkiem śmiertelnym. To normalne, że większa część społeczeństwa czuje do służb porządkowych jakąś taką podskórną niechęć. Z naprawdę różnych powodów, od zbyt dużej skuteczności zaczynając, aż na braku takowej kończąc. Nicolau wolał to drugie. Zwłaszcza, gdy rzecz dotyczyła jego osoby.
    Ale w wypadkach takich jak ten, gdy w drzwi załomoczą, trzeba starać się utrzymać pokojową atmosferę. Współpracować, ale nie za bardzo. To zwykle daje jakieś szanse na wyplątanie się z całej sprawy.
    - Ależ oczywiście, zapraszam - skinął głową i przesunął się nieco, robiąc miejsce policjantce. Miał nadzieję, że jakoś zmieszczą się w wąskim korytarzyku - niezbyt uśmiechało mu się wpuszczanie kobiety gdzieś dalej. Wcale nie przez to, że zarówno w kuchni, jak i sypialni, panował niemożliwy do opisania bajzel. Po prostu nie lubił, gdy ktoś zakłóca jego prywatną przestrzeń.
    Nazwiska, które wymieniła, nie tylko nie potrafił powiązać z twarzą, ba, nie kojarzył zupełnie.
    Czyli albo zwyczajna, prosta do wyjaśnienia pomyłka prawnej machiny, albo ktoś próbował go w coś wrobić. Funkcjonariuszka coś mówiła o otruciu... Tyle, że Nicolau trucizn nie wytwarzał. Nie sensu stricte - bo wszystko w nieodpowiedniej ilości może być trucizną, czyż nie? Środek nasenny albo inne cudo, które znajdowało się w jego ofercie...

    Nicolau

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ A, i dwie malutkie uwagi - imię "Nicolau" się nie odmienia; i pan wiedźma mieszka w kamienicy, nie w domu C: ]

      Usuń
  11. Chlew. To jedno słowo idealnie odzwierciedlało to, co właśnie zobaczył. Stoliki nie posprzątane, jakiś pijaczyna śpiący obok baru, wokalistka mamrocząca coś do mikrofonu bez ładu i składu. Wszędzie porozrzucane jakieś papierki, szklanki, butelki… Wystarczy, że jedną noc go tu nie było, a już się tak zapuścili?! Trzasnął drzwiami od zaplecza, zwracając na siebie uwagę nie tylko pracowników, ale też klientów (oczywiście tych, którzy jeszcze kontaktowali). Warknął szybko kilka poleceń, a jego wiecznie spokojna twarz była teraz wykrzywiona potwornym grymasem. Jasne włosy, choć związane przy karku wstążką były trochę rozczochrane, więc odgarnął je ruchem dłoni, klnąc przy tym pod nosem. Z cichym sykiem narzucił na ramiona skórzany płaszcz i skierował się do wyjścia. Zanim jednak opuścił lokal zapewnił wszystkich jeszcze, że jak wróci, a nie będzie posprzątane, to mogą się już pakować. Na drugą stronę.
    Wiedział, że rzucanie takich gróźb nie było przyjemne dla personelu, ale dla niego, jako właściciela również przyjemnym nie było oglądać coś takiego. Z tej całej frustracji kopnął jakąś puszczkę na uliy, która uderzyła w samochód parę metrów dalej. Ten jak na zawołanie zaczął wyć, informując swojego właściciela, że ktoś go kradnie. Ceraphine wywrócił oczami i wskoczył na dach autka, robiąc w nim wgniecenia, a następnie na dach budynku. Stamtąd obserwował miasto, a raczej te ciemniejsze zaułki, w poszukiwaniu jakiejś ofiary. Musi odreagować. Teraz.
    I jak na zawołanie, zaledwie ulicę dalej dostrzegł jakąś kobietkę, nawet niezłą, jego zdaniem. Niewiele myśląc skoczył na następny dach, a potem na chodnik. Stał tak chwilę, skąpany ciemnością wnęki, a następnie wyszedł na światło latarni.
    - Przepraszam najmocniej, mademoidelle, ale przez przypadek zapomniałem wziąć z domu zapalniczkę. Nie chciałabyś uraczyć mnie ogniem?
    Wyciągnął z kieszeni płaszcza paczkę papierosów i pomachał nimi w powietrzu. Nie wyglądał podejrzanie. Ot, taki tam wysoki facet z długimi włosami, w glanach i ciemnym płaszczu… Tak, diabeł z buźką aniołka.

    [wybacz za to lanie wody, ale nie umiem zaczynać x.x]

    OdpowiedzUsuń
  12. [O, policjantka! Jak fajnie! ;) Grzechem byłoby nie zaproponowanie wątku z mojej strony, bo tu powiązanie jak ulał się znajdzie! Kai, w jakimś pokręconym, nawiedzonym sensie też jest strażnikiem porządku publicznego, więc zakładam, że mogą się znać, a nawet współpracować ze sobą w niektórych akcjach. Nie uważasz? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ja jestem bardzo za powiązaniem, bo to ułatwia wątek. Myślę, że mogą być partnerami w pracy i dobrymi przyjaciółmi poza nią, tak na początek. Jesteś za?
    A, co do wątku, możemy albo wysłać ich na jakąś akcje albo rzucić na jakiś neutralny grunt, jak imieniny wspólnego znajomego :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń