sobota, 5 października 2013

Za noc, za trzy [...] doczekasz się, wstanie świt

Nicolau
Pan wiedźma, albowiem brzmi to dumnie. Zajmuje się również mniej standardowymi aspektami magii, o ile masz wystarczająco dużo pieniędzy. Zamieszkuje obecnie oficynę w zamienionej na squat, rozsypującej się kamienicy. Wszelkie pogłoski, jakoby był moroi, są mocno przesadzone. Naprawdę
Zna mnóstwo historii, a wszystkie nieprawdziwe; nieźle opowiada (i kłamie), tak swoją drogą. Pachnie dosyć niefortunnym połączeniem bazylii i stęchlizny. W obyciu trochę trudny, bez serca, bez duszy i lewej nerki - a przynajmniej tak ma to wyglądać. Bywa, że filozofuje. Bywa, że zachowuje się po rycersku. Mówi ze śmiesznym zaśpiewem. Uwielbia powtarzać, że na dłuższą metę wszyscy będziemy martwi.



W to można uwierzyć | A w to absolutnie
__________________________________________________________
Ahoj. Zdjęcie z weheartit - zapewne zmienię, gdy znajdę lepsze; pod koniec cytat z Keynesa (zupełnie wyrwany z kontekstu, ale jakże ładnie brzmiący!). I Strachy na Lachy w tytule. I hurra dla kreatywności przy wybieraniu imienia.
Plus drobne wytłumaczenie - moroi to (ujmując najprościej) wedle rumuńskich wierzeń, czarownik, który pije zwierzęcą krew, aby zyskać większą moc (lub z powodu praktykowania czarnej magii odczuwa to nienaturalne pragnienie); po śmierci zazwyczaj staje się strzygą. Czyli taki wampir, tyle że śmiertelny. I możliwy do zabicia w mało wymyślny sposób.
Dziękuję za uwagę, przeczytanie powyższego chaosu, do wątków zapraszam i w ogóle. Ja dobry człowiek jestem, ja się na niemal wszystkie pomysły godzę.

18 komentarzy:

  1. [ Cześć i czołem! Karta mi się podoba i zaproszę na wątek ( jeśli jest to i z jakimś pomysłem<3 ) :) ]

    Olivia Price

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć, cześć. I Ateną się na wątek zgłaszam. ;)]

    Atena

    OdpowiedzUsuń
  3. [ może ktoś chciał zaszkodzić mu i rzucił na niego jakieś fałszywe oskarżenie i Olivia zajmowałaby by się tą sprawą i nawiedziłaby go w domu. Powiedzmy, że ktoś kogoś zatruł, co skończyło by się śmiercia i zwaliłby to na niego. A przt okazji ona jest łowcą to może być jeszcze ciekawiej. Później mogli by się jakoś ppolubić, no spontan. Co Ty na to? ]

    Olivia Price

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć ^^ Wątek chcę ;D]

    Volfie.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Troszku aspołeczny z niego chłopiec, nie mam pomysłu na powiązanie, acz nagła akcja bardziej by się znalazła. ;) Jakby tak pogoniły ją niegrzeczne dzieciaki i chciała się w jego kamienicy ukryć?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Witamy w absurdalnym Tenne. Miłej gry życzę. c:
    btw, czasem nie chcę wierzyć, że pan ze zdjęcia jest polakiem.] Code

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Tutaj można znaleźć tego pana. Jest dość popularny na blogach, więc raczej nie ma z tym problemu. XD ] | Code

    OdpowiedzUsuń
  8. [ No i prawidłowo. Problemu w ogóle nie powinno być. ] | Code

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Owca! A my się znamy (z widzenia)! Hipnotyzerka w Cyrku się kłania : )
    Witam serdecznie w Tennebris, jeśli chcesz wątku to zapraszam do mojego wampirka Ceraphine'a ]
    Ceraphine

    OdpowiedzUsuń
  10. [Wszyscy jesteśmy wielką, internetową rodzinką!
    Och, bylibyśmy z Phi bardzo wdzięczni za pomysł, bo ja niestety od wczoraj nie umiem zmusić swojej głowy do myślenia -.- ]
    Ceraphine

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie tylko ludzie mają czasem dość życia. Nawet wampiry mogą po jakimś czasie powiedzieć sobie „dość”, nawet, jeśli teoretycznie już są martwe. Po prostu bywają takie chwile w ich (nie) życiu, kiedy zdają sobie sprawę, że nie mają żadnego celu. Żywi, chcąc czy nie, dążą do śmierci. Za wszelką cenę starają się zdążyć ze wszystkimi swoimi sprawami, bo mają tak cholernie mało czasu. No bo ile to jest, 60/70 lat w porównaniu do wieczności? W dzisiejszych czasach, z nową techniką i tą całą mechaniczną otoczką wieczność staje się … nudna. Nawet śmiertelnik zagraża teraz tym, którzy jeszcze niecały wiek temu byli niemalże niepokonani. Taki świat, gdy wszystkie tajemnice nocy zostały już rozwiązane, a ludzie potrafią wyjaśnić sobie wszystko jest… właśnie. Nudny.
    Ciekawe, że właśnie między innymi takie myśli zadręczały tego, na pozór, beztroskiego wampira, gdy wracał od swojego znajomego. Ten zadzwonił do niego razem z zachodem słońca i zdenerwowanym… Nie, podnieconym głosem, zaczął opowiadać o jakimś znalezisku, które Ceraphine musi koniecznie zobaczyć. Niestety, gdy zapukał do mieszkania drzwi wypadły z zawiasów, a mieszkanie było zdemolowane. Truchło jego biednego znajomego wisiało na ścianie, bez głowy, przybite japońską kataną, z kolekcji tego popieprzonego fanatyka. Oczywiście, cała reszta bardziej, lub mniej wartościowych mieczy zniknęła. Kto by się tego spodziewał… Cóż, pan de Vaile z pewnością. To między innymi dlatego, teraz, gdy tak sobie szedł jedną z ciemnych uliczek, jego czoło było zmarszczone, a brwi biegły do środka. Wzrok miał nieobecny, mimo wszystko chciał wiedzieć kto zabił jego znajomego… Był wampirem, tak jak on. Ale miał cel… Zbierał te cholerne, nikomu dzisiaj niepotrzebne żelastwo.
    I gdy już myślał, że noc stracona, jego wampirzy zmysł zaalarmował go o niepotrzebnie marnującej się krwi zaledwie za zakrętem. Nie przyśpieszył, jedynie trochę zbliżył się do ściany budynku, a gdy wyłonił się zza rogu, zatrzymał się w półmroku. Nie był do końca pewny, czy to człowiek, czy nie. Zresztą, tych było tak mało w tym mieście, że nie zdziwiłby się, gdyby natrafił na jakiegoś wilkołaka, czarownika czy pieprzonego ducha. A na te ostatnie wpadał zdecydowanie za często.
    - Wszystko w porządku, przyjacielu? Czyżbyś przesadził z alkoholem, w pobliskim pubie? – Szybkie rzucenie oka na zawartość jego żołądka dała mu wyraźnie do zrozumienia, że to raczej nie jest ani krew, ani obiad. Cokolwiek to było, nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Następnie niebieskie oczy przeniósł na nieznajomego. Wyglądał naprawdę marnie i zarówno z obrzydzenia, jak i innych powodów chciał go tutaj zostawić. Ale coś go tknęło, tam w środku, gdzie jeszcze dwieście lat temu biło pełne życia serce. Cel. Czy on miał cel? Nie, raczej nie. Poza tym... No cholera, naprawdę mu się nudziło.

    [Wybacz to lanie wody, ale dawno nie czytałam czegoś ... wartościowego i widać efekty. ]

    OdpowiedzUsuń
  12. Jechała swoim garbusem na podany adres, gdzie spotkać się miała z mężczyzną, który podejrzany był o zatrucie. Z radia wydobywała się muzyka Bon Jovi'ego, a Olivia nuciła pod nosem, jakby jechała na wakacje. W tym mieście sprawy o morderstwa i inne takie były czymś normalnym. Zdarzały się niemal każdego dnia. To jakiś wampir przez przypadek za dużo krwi wypił albo nie przestrzega tych ich zasad. To jakiś wilkołak stracił panowanie nad sobą. To ktoś podskoczył jakiejś wiedźmie i rzuciła na niego jakieś zaklęcie. To ktoś kogoś wkurzył i kogoś zadźgał. Ktoś był zazdrosny i zrzucił kogoś przez dach. Ktoś kogoś ciągle coś. To się powoli robiło nudne, ale była to jej praca przy której musiała główkować. Pokręciła głową i zatrzymała się pod chatą nijakiego Nicolausa. Wyłączyła sprzęt radiowy i wysiadł, trzaskając drzwiami czerwonego samochodu. Ciężkim krokiem podeszła do drzwi i zaczęła po prostu w nie stukać. Oprała się o ścianę domu i pukała tak długo, aż ktoś łaskawie otworzył jej drzwi. Uśmiechnęła się oficjalnie i zlustrowała wzrokiem wysokiego mężczyznę o czarnych, dłuższych włosach. Chwyciła swoją odznakę, która beztrosko wisiała na jej szyi i pomachała mu pod nosem.
    - Nazywam się Olivia Price i jestem z policji - przedstawiła się, natychmiast się prostując. Wciągnęła mocno powietrze i przegryzła dolną wargę - przyszłam z panem porozmawiać w sprawię otrucia Samuela Howarda. Mogę wejść? - wskazała wnętrze domostwa palcem wskazującym.

    Olivia Price

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia co go napadło, żeby pomagać obcym ludziom na środku ulicy, w dodatku w nocy (tak, jakby mógł to robić w dzień…). Przecież to może być jakiś psychopata, który zaraz uśmiechnie się niczym Joe Pesci i urżnie mu łeb! No ale cóż, jak już zaczął to skończy. A naprawdę nie miał złych zamiarów. Po prostu nudziło mu się, a człowiek (w tym wypadku wampir), któremu się nudzi z tej desperacji zrobi chyba wszystko.
    - Wy, młodzi, nie potraficie się bawić. Alkohol nie jest po to, by płukać sobie żołądek. Pije się go dla smaku. – Burknął, niemal z irytacją. Dla niego zarówno jedzenie, jak i płyny nie miały już większej wartości, więc wkurzał się za każdym razem, gdy ktoś marnował dobre procenty. Mlasnął kilka razy, bo w sumie żyły tego (jego zdaniem) idioty wydawały się być teraz bardzo smakowitym kąskiem, jednak ponowne spojrzenie na tamtą czarną posokę sprawiło, że stracił apetyt. Pieprzony nieznajomy, przez niego stracił chęć nawet na kolację! A przecież Ceraphine zawsze był głodny! ZAWSZE!
    - Tak więc, drogi przyjacielu, gdzie masz zamiar spędzić resztę nocy? Z miłą chęcią cie tam dostarczę, bo zostawienie Cie tu, na pastwę tego miasta byłoby czynem karygodnym. Nawet dla mnie.
    Wywrócił oczami i odchrząknął. Wiedział, że ludzie w tych czasach mówią trochę inaczej, ale pomimo tego, że sposób w jaki się ubierał ewoluował, to maniery, język i zachowanie pozostało bez zmian. Rzadko kiedy zdarzało się, by wampiry szły razem z nowymi trendami. Nie tylko ich wygląd pozostawał taki sam, ale też wszystko inne. Dosłownie, zatrzymani w czasie.

    [ale twoją wodę przynajmniej da się czytać ;d]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Dziękuję za powitanie. Ciesze się, że żyjecie, bo się namęczyłam nad kartą]

    Lavinia Webb

    OdpowiedzUsuń
  15. [Pan wiedźma! Bardzo chętnie :D Luca może przyjść do niego po wcześniej zamówione ziółka c: ]
    Luca

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie miał specjalnego zapotrzebowania na jakiekolwiek leki, ziółka i tego typu sprawy. Do tej pory wystarczała mu jego własna odporność wilkołaka. Ale od paru dni, dosłownie marniał w oczach. Zrobił się jeszcze bledszy niż normalnie, powłóczył nogami, rzadko się odzywał i starał się uśmiechać co częściej wyglądało na bliżej nieokreślony grymas. Było chłodno, ale przecież normalny wilkołak powinien mieć na to wywalone czyż nie tak? On opatulił się w grubą kurtkę, pożyczoną z resztą od Mufina, który od razu wysłał go do „Pana wiedźmy”. Przeszły go ciarki. To nie było tak iż nie wierzy w magię, przecież sam był istotą magiczną. Bardziej się jej obawiał, tej właśnie wychodzącej od danej osoby, która potrafi ją kontrolować. Ale lepiej słuchać szefa, tym bardziej iż pełnia już za parę dni. Kto wie, co się stanie jeśli zastanie go w takim stanie.
    Zamglonym wzrokiem, dojrzał postać, siedzącą na dworze. O zgrozo, bez kurtki. Przeszły go ciarki. No tak. Normalnie nie zwrócił by na to specjalnej uwagi, ale teraz było mu naprawdę zimno. Jak nigdy przedtem. W za dużej kurtce, grubej, zimowej i kapturem na głowie, podszedł do mężczyzny. To na pewno był On, przynajmniej tyle mógł wywnioskować z wyglądu. Chociaż nigdy nie zawadzi spytać. Uśmiechnął się na tyle na ile miał siły i odparł trochę cicho.
    - Dzień dobry. Przepraszam iż przeszkadzam o ile w czymś przeszkodziłem. Wysłał mnie tutaj znajomy i za namową większości, w końcu przyszedłem. Otóż, mam problem ze zdrowiem. Jakoś specjalnie nie chorowałem prędzej i trochę resztę przerażam swoim obecnym stanem. Miałem przyjść po jakieś ziółka, albo sam nie wiem. Nie sprecyzowali… Mogłem iść do lekarza, ale Ci raczej zbyt wiele o wilkołakach nie wiedzą. – uśmiechnął się trochę szerzej. Mimo iż był chory, potrafił wykrzesać z siebie swój niezastąpiony ciepły uśmiech. Obawiał się. Ogólnie innych się nie bał, ale przed wiedźmami, miał pewne opory. Bał się na autentyku, tym bardziej iż teraz czuł się jakby dostał obuchem w łeb jakieś piętnaście minut temu. Ponownie przeszły go dreszcze a jego uśmiech automatycznie trochę się pomniejszył. Miał ochotę iść spać. Zasnąć i mieć wszystko gdzieś. Tyle że aby zasnąć potrzebuje do tego około pięciu kołder, aby nareszcie przestać się trząść. Swoim ospałym wzrokiem powiódł po postaci. Czekał na to aż go przeklnie, albo zatruje albo jeden Bóg wie co.
    Luca

    OdpowiedzUsuń
  17. [Ach, wątki męsko-męskie, moje ulubione, bo trudniejsze w realizacji :D Mam pustkę w głowie, gdy zastanawiam się, co mogłoby ich łączyć, a co dzielić. Twój trudny w obyciu, mój nie bardzo rozgadany, ale jeżeli lubisz przyjaźń ala House - Wilson, przez co mam na myśli trudne do określenia relacje, to zapraszam do takiego właśnie powiązania. Postronnym trudno byłoby stwierdzić, czy naszych panów cokolwiek łączy, bo w jednej chwili uprzejmie stukają się kieliszkiem wódki i wyrażają zgodne poparcie, że kobiety stworzył demon, a zaraz raptem skaczą sobie do gardła i nigdy za to nie przepraszają. Po prostu znowu się lubią, jakby nigdy nic się nie stało. Hm, a jak źle to widzę, to zaproponuj coś innego :)]

    Kai Avila

    OdpowiedzUsuń
  18. [Czytając nie odczułam, żeby był taki, jak to go określiłaś ;) Mnie to obojętne. Mogę zacząć, jak pomożesz mi wymyślić temat wątku :D]

    Kai Avila

    OdpowiedzUsuń