niedziela, 27 października 2013

I don't have to be so, please go back to sleep


Imię: Xavier
Nazwizko: Marvel
Wiek: 68 lat /fizycznie: 21\
Rasa: Anioł


Dosyć wesoły jak na te czasy; stara się do wszystkiego podchodzić z dystansem, jednakże nie za bardzo mu to wychodzi. Często miesza się w nieswoje sprawy, czasami żałuje, czasami nie.

Momentami żałuje, że jest aniołem i myślał nawet czy tego nie rzucić, ale jak? Ani wampir, ani wilkołak mu nie pomoże, na zawał też nie zejdzie, a jak spadnie ze schodów to się nawet nie pokaleczy.

Kiedyś ktoś mu powiedział, że już dawno powinien być upadłym, demonem. Od tego czasu zastanawia się dlaczego to jeszcze się nie stało... Nie wstąpił przecież do „Mglistych skrzydeł” i nie ma żadnego podopiecznego, więc dlaczego nadal jest aniołem? 

Ah, racja...

Przecież zdarza mu się być jednym ze świętych. Tu obroni jakiegoś chłopca przed starszymi, tam uchroni dziewczynę przed gwałtem, a jeszcze gdzie indziej przygarnie kotka.
Jednak jest wystarczająco dobry, żeby posiadać te wielkie skrzydła. 

Mieszka w domku za miastem razem ze swoimi małymi kotkami. Pracuje, cóż... Różnie. Po prostu różnie, gdzie się załapie - tam pracuje.


Niebieskie - niczym ocean - oczy lub zielone, jak trawa, wszystko zależy.
Od światła, uczuć i koncentracji.
Wąskie usta, ale za to jakie ładne...
Włosy przydługie, wypadałoby obciąć, ale jest na to za leniwy.
 Nie lubi tego, że jest tak wysoki i  ludzie się na niego gapią.

W posiadaniu czterech małych kotków.Kiedyś poszedł do jakiejś wiedźmy i poprosił, żeby sprawiła, że nigdy nie urosną; udało się jej! Jeden wredny, drugi uroczy, trzeci mądry i czwarty - przylepa.



_____________________
Witam was wszystkich 
bardzo cieplutko,
mam nadzieję,
że mnie polubicie.
Chętna na każdy wątek
i każde powiązanie,
więc wiecie,
piszcie czy coś..
A jak nie odpisuję od
dłuższego czasu to
budźcie w nocy
i upominajcie się.
To tyle z mojej strony, 
dziękuję i zapraszam!
Ah, cytat z piosenki
Eda Sheerana
"Cold Coffee",
a buźka
to niesamowity
Louis Tomlinson

27 komentarzy:

  1. [Wuntek jokiś?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Na wstepie pisze, ze uwielbiam za wizerunek Lou <3 nie jestem maniaczka 1D ale go kofam xD Mniejsza o to... Witam i zapraszam aniolka do watku ;D Super kotki tak wgl xd ]

    Ignis

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Nie jestem że śląska, ją jestem zachodniopomorska, ale oglądałam się z rodzicami kabaretów i jakoś mnie wzięło na gadanie takie xd. Pomysł... Może Javiera najdzie chęć uratowania mojego prawniczą Jescord'a jak zobaczy iż atakuje go grupka podchmielonych panów którzy chcą zagarnąć jego ciężko zarobione pieniądze? A czy zdąży przed zamianą Anyone w Mantykorę to się zobaczy ;-).]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hmmm... Moze twoj Pan pomoze mojej ochlonac gdy Ignis zaczepia jacys nachalni goscie i przypadkiem zmieni sie w feniksa co rowna sie goracej rozrubie, albo spotkaja sie w milszych okolicznosciach np. przypadkiem w barze lub gdzies gdzie nikogo nie ma i moja Ignis bedzie probowac ogarnoc swoje mkce xd sorka za bledy ale na tel jestem. ]

    Ignis

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Oj tam zaraz bestią. Nie zaatakuje jego, tylko pijaczków. :-)]

    Nie był to zbyt szczególna sytuacja. Ot wracał sobie spacerkiem do domu zaraz po pracy... Nie wiedział co przyciagnęło tych typów, zapewne był to jego zadbany płaszcz, jego dostojny krok. Nie bał się, to nie było w jego stylu, choć z boku był na straconej pozycji.
    - No pięknisiu, wyskakuj z forsy, albo obijemy ci mordę tak, że własną mamuśka cię nie pozna.- warknął najbardziej osiłkowaty z nich. Anyone tylko zakręcił głową i odmówił. Wtedy ten chwycił go za płaszcz i szarpnął go. I to był najgorszy jego błąd. Już po chwili jego ręka którą go trzymał była w paszczy Mantykory. Cała grupka uciekała razem z "jednorękim" który wył i wrzeszczał z bólu.
    Anyone zmienił ponownie postać, uprzednio wyrzucając rękę po czym upadł na kolana podtrzymując się rękoma. Przemiana wyczerpała go. Miał wrażenie, że każda komórka ciała pali żywym ogniem. Był już do tego przyzwyczajony i wiedział że zaraz przestanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. [Louis! <3
    Okej, Vol jest podla i chce watek z romansem xD]

    Volfie

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jea! XD
    Okej, sooo... Opcja 1) jakis bar. Standard. Upijaja sie i jakims cudownym cudem trafiaja do lozka. 2) Wpadaja na siebie na ulicy lub na przyklad w ksiegarni. Chwile gadaja i Volfie zaczyna uzywac swoich sukkubich sztuczek, a Xav zaczyna jej ulegac. No i w ten sposob on za nia idzie az do jej mieszkania xD
    Osobiscie latwiej byloby mi chyba pisac to drugie, bo nie umiem pisac za pijana Volfie xD
    Sorki, a brak polskich znakow, popsupam klawiature... :D]

    Volfie

    OdpowiedzUsuń
  8. [Tylko tosecke]

    Spojrzał na niego i westchnął cicho. Dlaczego trafił się świadek akurat teraz? Uśmiechnął się słabo. Tamten trzymał dystans, był niemal pewien że tamten się go boi. W końcu kto nie bałby się takiej bestii?
    - Wszystko w porządku. Dzięki za troskę.- mruknął i odepchnął się rękoma tak, by usiąść opierając się o ścianę.- Nie bój się. Nie zaatakuje kogoś, kto nie atakuje mnie.- dodał łagodnie przymykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. [To sie nie podpisuj ^^ Ja latwo zapamietuje :D
    No tak... Twoj to aniol, a moja to demonica... Z natury powinni sie nie lubic. Ale im trudniej tym ciekawiej :D Mi pasuje ^^ Ale Vol tak latwo za wygrana nie da :P]

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze troszke...
    A potem nagle ksiazka magicznym sposobem sfrunela z polki do jej reki. Nie, wroc. To ktos ja jej podal. Najwyzsza na swiecie nie byla, owszem, ale w tak drobnych czynnosciach z reguly nikt nie musial jej wyreczac. Serio! Prawie juz miala to tomiszcze!
    Ale prawie robi wielka roznice.
    Spojrzala na swojego "wybawiciela" i mimowolnie sie skrzywila. Czula kim jest, podswiadomie oraz instynktownie. Ale wziela od niego ksiazke. Tyle sie omeczyla, by jej dosiegnac i zajac sie czyms na wieczor!
    - Dzieki. Ale poradzilabym sobie. - odparla z leciutenkim polusmiechem. Zawsze to robila i nigdy nie miala dosyc. Bo toz rto Volfie! Ona nigdy sie nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Omiotłam gniewnym spojrzeniem czerwonych ślepi mężczyznę, który stał w ogniu razem ze mną. Z mojego, teraz ptasiego dziobu wydobyło się skrzeczenie przeplatane piskiem. Gdy jego ogromne skrzydła niemal w całości odgrodziły mnie od pomieszczenia płomienie na moim ciele nieco przygasły. Jako feniks mogłam nie płonąć i być pokryta tylko pięknymi czerwonawymi, gładkimi piórkami, ale teraz buchał z nich ogień. Stojąc tak w otoczeniu jego skrzydeł temperatura mojego ciała spadła co równało się lekkim uspokojeniem. Pomimo tego nie panowałam zbytnio nad tym i po chwili rozłożyłam własne skrzydła nieco go od siebie odpychając i kłapiąc dziobem. Wyczułam jego anielsko dobrą aurę, która działała uspokajająco. Po kilku minutach ogień na mym ciele zgasł zupełnie, a moja świadomość wracała i z powrotem przybrałam ludzką postać. Musiałam przyznać, że przemiany były wykańczające. Podparłam się zwęglonego słupa biorąc głębszy oddech. Skupiłam się na płonącym budynku starając się ugasić pożar. Przymknęłam na chwile oczy, które nadal musiały mienić się czerwienią. Westchnęłam. Kiedyś to nie było takie trudne i nie wiązało się z takim ryzykiem...

    Ignis

    OdpowiedzUsuń
  12. -Tak, zaraz mi przejdzie.- Bąknęłam kiwając głową. Odepchnęłam się od ściany obrzucając spojrzeniem osmolone pomieszczenie.- Niedługo każdy zacznie mnie podejrzewać o nawet najdrobniejszy ogień w tym mieście jak tak dalej pójdzie.- Westchnęłam kierujac się do wyjścia. Nie miałam zamiaru zostac tu długo.- A tak w ogóle to dzięki za pomoc w... ogarnięciu samej siebie.- Uśmiechnęłam się do niego w podzięce. Nie wiadomo do czego mogłoby dojść gdyby się nie zjawił.

    Ignis

    OdpowiedzUsuń
  13. [Witam aniołka! :) Początkowo myślałam, że mogą razem pracować, a potem wyczytałam, że on do organizacji nie należy. Krewniactwa tutaj też nie da rady, bo dzieli ich etniczne pochodzenie. Trudna sprawa :D To, mam taki pomysł. Może Kai miałby za zadanie przekonać Xaviera, żeby wstąpił do organizacji i umówiłby się z nim na kilka spotkań. Oczywiście Xavier nie musiałby sie wcale zgodzić i jakoś by się to pociągło dalej :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. -Jeśli nie masz nic lepszego do roboty.- Wzruszyłam ramionami.- Jestem demonem ognia potrafiącym zmieniać się w feniksa jak zresztą widziałeś i nie przyjęłam ludzkiego ciała specjalnie.- Puściłam mu oczko kierując się w stronę swojego domu.- Jak widać jesteśmy z dwóch różnych biegunów.- Dodałam ze śmiechem, bo mimo iż on jest aniołem, a ja demonem to jakoś mi to nie przeszkadza w przebywaniu w jego pobliżu. Zasmiałam się do swoich myśli. Jejku powoli sama przestaję nadążać nad swoim nastrojem.

    Ignis

    OdpowiedzUsuń
  15. -Nie ma problemu.- Usmiechnęłam się.- Ignis.- Również się przedstawiłam.- Żywiołak? Tego jeszcze mi nikt nie zasugerował.- Zaśmiałam się. Po kilkunastu minutach doszliśmy do mojego domu. Niezbyt duży, ale przytulny jak na dom demonicy. Otworzyłam drzwi i zatrzymałam się w progu.
    -Może wejdziesz?- Rzuciłam luźną propozycją spoglądając na niego z iskierką w oczach. W sumie dość dawno był ktoś u mnie w domu.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Jak zdobyć faceta i nie połamać sobie przy tym paznokci. - mruknęła sarkastycznie, przewracając oczami. Uwielbiała to robić, a mianowicie wkurzać facetów, kusić ich... Chociaż tym razem była nastawiona do niego wrogo. Relacje anioł-demon nigdy nie są dobre. - Powinieneś być pewny. Prędzej czy później, udałoby mi się. - dodała jeszcze i zaczęła kartkować tom, ostatecznie nie podając mu tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Spojrzała na niego uważnie, na chwilę podnosząc wzrok znad kart książki. Mierzyła go chwilę spojrzeniem, rozważając wszelakie za i przeciw.
    - Volfie. - przedstawiła się w końcu, odrzucając blond lok na plecy. Nic więcej nie dodawszy, wróciła do przerwanej lektury. Po chwili jednak zamknęła książkę. - A ty? - odbiła, tym samym pytaniem. Lekko się nawet uśmiechnęła.

    OdpowiedzUsuń
  18. Roześmiała się słysząc o krwi.
    - Poważnie? No tego jeszcze nie słyszałam! - przyznała ze śmiechem i założyła włosy za ucho. - Zdecydowanie wolę kawę. - zgodziła się, chwilkę jeszcze kręcąc głową z rozbawieniem. Uznał ją za wampirzycę! Aż tak nieludzko wyglądała, że uważał ją za krwiopijcę? Cóż, najlepszym napojem byłaby oczywiście energia z jakiegoś młodego, męskiego ciała, ale grzecznie trzymała język za zębami. Niech się sam domyśla.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Nie, nie uraziłeś mnie. Raczej rozbawiłeś. - stwierdziła, po czym przeniosła wzrok na okładkę książki. - Tak, biorę. - powiedziała w końcu i podeszła do bibliotekarki siedzącej za ladą przed regałami. Znały się, więc nie było problemu, a co za tym idzie nie zajęło to dużo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Okey. Nie ręczę, że zacznę super ;)]

    Idąc ulicą, nie spodziewał się, że złapanie Xaviera będzie takim wyzwaniem. Nigdy nie podejrzewał kolesia o taką prędkość w nogach, ale widocznie mało go doceniał.
    — Asz, patrz gdzie leziesz, łajzo! — Jakaś kobieta w średnim wieku uraczyła go donośnym krzykiem tuż po tym, jak niechcący trącił ją ramieniem, a koszyk jabłek wypadł jej z rąk. Kulturalny osobnik zapewne zatrzymałby się momentalnie, by przeprosić i pozbierać to, co znalazło się na ziemi, ale Avila miał swoje sprawy – dokładnie to Xaviera.
    — Stary, dokąd ty tak pędzisz!? — Złapał chłopaka za kaptur bluzy i zatrzymał raptownie. Pierwszy raz miał kogoś swojego wzrostu i nie musiał zginać karku, by wejrzeć rozmówcy w oczy. — Ja chcę tylko pogadać, najgrzeczniej jak to możliwe. — Mówiąc to, przywołał na usta firmowy uśmiech dyplomaty.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kai uniósł początkowo brwi w wyrazie zaskoczenia. Wciąż podziwiał chłopaka za stoicki spokój, jaki mu okazywał za każdym razem, gdy Skrzydlaty wpraszał się do jego życia z buciorami, nachalnie i bezczelnie. No cóż, rozkaz odgórny.
    - Xavier, nie masz mnie czasem jeszcze dosyć? - Postanowił zacząć od żartu, tak też uczynił, posyłając chłopakowi rozbawiony uśmiech. - Pewnie domyślasz się, po co cię zaczepiłem?

    OdpowiedzUsuń
  22. — Doprawdy? — Żeby Kai mógł zrozumieć to, co usłyszał, potrzebował chwili na zastanowienie się. Przyjrzał się wnikliwie Xavierowi w momencie, gdy słońce wyłoniło się za chmur, oblewając ich szczodrze późno popołudniowymi promieniami. — Zależy im na tobie, bo jesteś dobry — wyjaśnił mu bez zbędnych ogródek. — Masz w sobie doskonale rozwinięte instynkty anielskie, których potrzebujemy. Możesz się zdziwić, ale nie wielu z naszych może szczycić się czymś podobnym. — Mówiąc to, wetknął dłonie w kieszenie spodni.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Kurwa. Jak ją nienawidzę gdy tak mi się robi że z telefonu mi nie wysyła. A odpisywałam na pewno. Zaraz ci odpiszę, tylko ogarnę się trochę :3 I jeszcze raz przepraszam.]

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaśmiał się lekko i spojrzał w górę, obserwując niebo. A raczej ten mały prześwit pomiędzy budynkami.
    - Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopniem do piekła? - ponownie spojrzał na swego towarzysza i oblizał wyschnidęte wargi.
    - Anyone.- przedstawił się i nawet uśmiechnął lekko.- Miło poznać.- dodał. Ból powoli słabł. Czuł to.

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Nehe, jasne, że możemy wydziergać jakiś wątek tylko w sumie też nie bardzo wiem jaki... Harold za aniołami raczej nie przepada, więc z jego strony może być trochę ironicznie ale cóż. Może wpadną na siebie, akurat w tym samym momencie gdy Harold będzie znęcał się nad jakimś drobnym kieszonkowcem? Wiesz, boczną uliczka, wieczór, Haro który ma zabrać jakiegoś faceta na drugą stronę i Xavier, który wraca do domu i tak przypadkiem widzi taką oto scenkę. Nic niestety lepszego nie potrafię znaleźć ;;3;; ]

    Harold

    OdpowiedzUsuń